Rozwojowy kurs online 7 dni do celów

Materiały wideo, narzędzia do pobraniaktóre (tym razem!)

Wsparcie w grupie, mailowe i indywidualnezrealizujesz!

64W kategorii (Nie) Codzienność/Blogowanie

5 rzeczy, których nikt nie powie Ci o blogowaniu.

Blogowanie stało się zajęciem niemalże mitycznym. Spora część tych, którzy nie blogują tęsknym okiem spoglądają na blogerki i blogerów przekonani o cudowności ich codziennego życia.

Ci, którzy już blogują wysławiają pod niebiosa blogowanie samo w sobie jako zajęcie najlepsze na świecie. Aż na usta ciśnie się pytanie - jak społeczeństwo,i jego artystyczno kreatywni przedstawiciele, mogło funkcjonować bez blogosfery?!

Sama w przypływach euforii zadaję sobie to pytanie ;)

 

 

 

Blogowanie jednak to nie tylko blask, chwała i uznanie zgromadzonej społeczności.

I nie mam tutaj zamiaru pisać o tym, jak ciężko pracują blogerzy nad swoimi tekstami czy zdjęciami. Blogowanie ma swoje ciemne strony, o niektórych mówi się często i gęsto, a o innych wcale.

 

 

1. Jesteś sam.

Niezależnie od tego, jak wielu masz czytelników, subskrybentów, folllowersów, fanów, itd. Niezależnie nawet od tego jak wiele blogowych znajomości i przyjaźni nawiążesz.

Siedząc przed pustą kartą, dokumentem w wordzie, otwartym nowym wpisem w wordpressie jesteś kompletnie sam.

Ze swoimi pędzącymi myślami, migającym kursorem i euforią mieszającą się z niepewnością.

 

 

Nikt inny nie ponosi odpowiedzialności za to, co pojawi się na Twoim blogu. Nikt nie sprawdzi przygotowanej przez Ciebie treści. Nie ma absolutnie na kogo mógłbyś zrzucić winę za niepowodzenie projektu czy komu mógłbyś przekazać część swoich obowiązków.

Jesteś sam. W całym procesie tworzenia. Tłoczno zaczyna się robić dopiero w momencie gdy wypuścisz w świat swoje nowe dziecko.

 

 

2. Grasz w grę, w której nie są znane wszystkie zasady.

Blogosfera to twór, który nie wszystkich przyjmuje z jednakowym entuzjazmem.

Widownia bywa kapryśna. Nie obraźcie się tutaj drodzy czytelnicy, ale trafić w Wasze gusta i przewidzieć co „zaskoczy” tylko wydaje się proste.

W rzeczywistości to ruletka, w której często blogerzy narzekają, że wpisy, którym poświęcili najwięcej uwagi spotykają się z nikłym zainteresowaniem. Brylują z kolei te przypadkowe bądź najmniej angażujące autora.

 

nazwa-bloga-tablet-kwiaty

 

Przepisem na sukces nie jest nawet kilkuletnia obecność w blogosferze. Można działać już od 3,4 czy 5 lat i patrzeć jak „wymija” nas nowo pojawiający się na scenie bloger.

Działamy więc w obszarze, w którym pozornie znamy przepis na lubiany blog jednocześnie jednak co rusz odkrywając nowe zasady tego świeżego rynku twórców internetowych.

 

 

3. Jesteś krok od sukcesu. I krok od porażki.

Wizerunek blogera to coś, o czym coraz głośniej i gęściej mówi się na wszelkich prelekcjach, konferencja i pisze w poradnikach.

Jako blogerzy mamy w rękach swój wizerunek i możemy podkręcić go w dowolny, mogłoby się zdawać, sposób.

Wystarczy „jedynie” podejmować dobre decyzje biznesowe, tworzyć przemyślane treści i budować tym samym spójny, wiarygodny wizerunek.

 

 

Jednak nie wdając się w szczegóły, czy faktycznie jest to aż tak proste, pojawia się druga strona medalu. Równie niewiele potrzeba, by zrazić do siebie publiczność, podjąć o jedną współpracę za dużo, zareagować zbyt późno.

Wyjątkowo łatwo przepaść w czeluściach Internetu i dać się zapomnieć.

 

 

4. Czytanie o sobie prawd, półprawd i g***o prawd to codzienność.

Ok, o „hejcie” w blogosferze powie Wam wiele osób. Jednak jest to kwestia bardzo istotna do poruszenia w rozmowach z każdym, kto chce zdecydować się na bycie twórcą internetowym!

W ten świat nie warto wchodzić nie mając wyrobionego poczucia własnej wartości.

Oczywiście zawsze znajdą się Ci, sama często się w wśród nich znajduję, którzy powiedzą, że hejt to cena obecności w zawodzie niemalże publicznym, a już z pewnością eksponującym nasz wizerunek.

Czasem jednak może się okazać, że przeczytacie pewnego dnia jedno słowo, zdanie, uszczypliwość za dużo. Dobrze być więc przygotowanym psychicznie na wytykanie naszych błędów - i tych faktycznych i tych wyciągniętych z kompletnie bezsensownego toku myślenia hejtera.

 

blogówka

 

Nie warto brać tych uwag do siebie, zbytnio się nad nimi rozwodzić a już w szczególności się przez nie załamywać czy dołować. Większość z nich można zbyć żartem, pozostałe należy zwyczajnie usunąć ze swoich miejsc w sieci. Bo jak sama nazwa wskazuje, są to właśnie Wasze miejsca i macie prawo mieć w nich tylko i wyłącznie pochlebne komentarze

Zdarzą się też uwagi wyjątkowo zabawne. Sama przeczytałam niedawno o sobie, że „generalnie to fajna recenzja, ale za dużo mrugasz”.

I cóż mogę z tym zrobić? ;)

 

 

5. Mało kto odbierze Twój zawód pt.”bloger” poważnie.

To właściwie całkiem dobrze. Im więcej osób będzie patrzeć z niedowierzaniem na tą rosnącą grupę zawodową tym więcej czasu będzie miała ta grupa, aby sobie spokojnie rosnąć bez ogromnego tłoku w jej szeregach!

Jednakże w momencie, gdy zdecydujesz, że blogowanie ma zająć ważne bądź główne miejsce w Twojej aktywności zawodowej, musisz przygotować się na powątpiewające miny rodziny, przyjaciół czy znajomych ze studiów.

Moment, w którym z bloga zaczniesz czerpać korzyści finansowe większe niż z etatu, z którego zrezygnowałeś, nie nadejdzie szybko! A dopiero wtedy powątpiewający będą dopytywać, w jaki sposób doszedłeś do tak rewelacyjnych wyników.

Pytanie, czy jesteś gotów, by czekać tak długo?

 

Czujecie się dalej zachęceni do blogowania? ;) Jak Wy odbieracie to zajęcie i nowo powstałą grupę zawodową?

Wszystkich blogujących zachęcam do podzielenia się swoimi doświadczeniami!

 

 

Wpis powstał w ramach wyzwania blogowego Uli z bloga Urszula-Phelep.com

 

 

 

Wsparcie w rozwoju?

Pobierz zestaw plakatów,
materiały biznesowo rozwojowe
oraz zeszyty ćwiczeń.

W ramach dołączenia do listy będziesz otrzymywać wiadomości ze strony EwelinaMierzwinska.pl Powered by ConvertKit

Możesz także polubić

  • Świetny post! Naprawdę ciężko być blogerem i do czerwoności rozpala mnie, gdy moi znajomi sobie z tego faktu kpią. Ja bloga prowadzę od lutego i przyznaję, że zaczęłam w najgorszym dla mnie czasie, bo nagle po prostu przestałam mieć ten czas. Jestem tak zwanym „niedzielnym” blogerem. Ale są wakacje i zamierzam to zmienić :)

  • Bardzo dobrze napisane, myślę, że każdy czytający bloger kiwał głową ze zrozumieniem.

  • Niezwykle interesujący wpis:) Ja jestem dopiero na początku tej drogi, zaczęłam 2 tygodnie temu, kompletnie bez żadnego przygotowania i „rozeznania w terenie”.
    Jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie.
    Pozdrawiam:)
    http://better-life-by-ewelajna.blogspot.com/

  • Sama prawda. Szkoda, że tak naprawdę ktoś, kto nie ma z blogowaniem nic wspólnego tego raczej nie zrozumie. W ogóle - naprawdę dobrze piszesz. Pozdrawiam :)

    • Dziękuję! :) Byłoby super gdyby nawet nie blogujące osoby coś wyniosły z tego wpisu - może więcej empatii dla twórców internetowych ;)

  • Weronika Hasacz Załucka

    Dokładnie tak jest. Wiem po sobie, choć chyba nie mam aż takich wielkich oczekiwań wobec kogokolwiek, nie mówiąc o sobie - osobie,która nie potrafi się w ogóle ocenić i nazwać blogerem ._.’

    • Hasaczu, Ty to musisz popracować nad patrzeniem na siebie przychylnym okiem! Doskonale to wiesz i pora wprowadzać tą wiedzę w życie ;)

      • Weronika Hasacz Załucka

        Wiesz dobrze, że to nie takie proste, chociaż cały czas się staram ._.

  • Magdalena Orzechowska

    Najważniejsze to robić to z pasji a nie z chęci zysków. W przeciwnym wypadku nic z tego nie będzie. Ja walczę od 6 miesięcy i mam tylko kilkunastu subskrybentów ale mimo to robie to co lubię dalej i mam ogromną satysfakcję z każdego nawet najmniejszego odzewu ze strony czytelnika. :) Grunt to pozytywne nastawienie !Keep up a good work! :) Nutella

  • bookieandcookie

    Ja też dopiero zaczynam :) Wpis bardzo przypadł mi do gustu, masz trafne spostrzeżenia. Warto na początku zapomnieć o kasie i robić to dla czystej radości i zabawy. Cieszyć się z każdego czytelnika, komentarza i możliwości tworzenia czegoś ważnego :) Jeśli będziemy to robić dla siebie, wtedy hejterzy nie straszni :)
    Ja jestem na razie na etapie tworzenia spójnego wizerunku :)

    • Jeśli od początku nie nastawisz się na zarabianie pieniędzy na blogu, nigdy ich nie zarobisz :) A ludzie jeśli chcieliby pisać dla siebie, prowadziliby pamiętnik :) Bo po co publikować coś „tylko dla siebie”? Bardzo fajnie napisał na ten temat znany bloger Kominek w swojej książce :)

      • bookieandcookie

        Widziałam wiele blogów, które były prowadzone według każdej z wytycznych „biblii Kominka” oraz widocznie nastawione na reklamę, a brakowało im charyzmy i porządnej treści.
        A pod pojęciem „pisania dla siebie” miałam raczej własną satysfakcję z tworzenia i dzielenia się tym z innymi.

        Zaczynanie od zakładki „Współpraca” nie jest chyba dobrym pomysłem. Ostatnio pisała o tym Urszula Phelep: http://urszula-phelep.com/dlaczego-nie-powinnas-zarabiac-na-blogowaniu/

        • Można też tak :)
          Wazne, zeby robic to, co sprawi, ze bedziemy bardziej szczesliwi :)

      • Z jednej strony masz rację. Jednak w momencie gdy od samego początku nastawimy się na kasę i robienie tego co się opłaca możemy zgubić najważniejszy element całego blogowania. Jest nim pisanie i czerpanie z tego zajęcia przyjemności i doświadczenia. Zazwyczaj, nawet jeśli początkowo wiemy o czym chcielibyśmy pisać, tematy, styl i zakres spraw poruszanych przez blogera zmienia się wraz z upływem czasu.

        Bloger dojrzewa, wybiera najciekawsze dla siebie tematy i robi to bez oglądania się na to, czy mu się opłaci taka zmiana ;) Najważniejsze to pisać to, co naprawdę nas kręci! Pasja i zaangażowanie przyciąga ludzi.

    • Warto, przede wszystkim, by sprawdzić samego siebie i swoje podejście do blogowania. Pieniądze są jednym z najsłabszych napędów motywacyjnych, jakie istnieją. Więcej korzyści przynosi patrzenie na korzyści wyższe, nasze główne cele życiowe i poczucie spełnienia w wykonywanych zadaniach. Pieniądze mogą być tylko jednym ze środków do osiągnięcia tych celów.
      Nie wykluczone jednak, że jestem wyjątkowo odosobniona w takim idealistycznym spojrzeniu na świat! ;)

      Życzę Ci dużo powodzenia i radości na blogowej drodze! :)

  • Ewa Olborska

    Z negatywnymi komentarzami spotkałam się póki co dwa razy. Na szczęście było kulturalnie. W planach mam kontrowersyjny wpis i coś czuję, że po nim odezwie się cała fala negatywów. Ale zobaczymy :)
    A co do tego, że nikt nie traktuje blogera poważnie to racja, ale w większości przypadków wynika to z niewiedzy. Ostatnio mojej mamie opowiadałam jak to blogowanie wygląda i jakie daje możliwości. Była baaardzo zdziwiona.

    • Racja, lekceważenie wynika z niewiedzy. I to nie jest nawet wcale takie złe, tak jak wspomniałam w tekście ;) Wiem, że pewnie może się wydawać, że „łatwo napisać”, ale wystarczy się po prostu uzbroić w cierpliwość i przede wszystkim skupić na czerpaniu satysfakcji i frajdy z blogowania! :)

  • Świnka

    Ja blogowanie wciąż traktuję jako zabawę ale zgadzam się w pełni z wszystkimi podpunktami :)

    • Blogowanie to cały czas powinna być dobra zabawa i przyjemność! Nawet jeśli zaczyna przeradzać się w zajęcie zarobkowe :)

  • Ewelina, faktycznie spotkałaś się z powątpiewaniem ze strony bliskich osób? Wiesz, bo mnie się wydawało, że tak jest, że nikt nie traktuje mojego blogowania poważnie (też z uwagi na mój zawód),ale nie powie mi prosto w oczy, a przy konkursie Blog Roku dostałam od nich tak niesamowite wsparcie, które pokazało mi dobitnie, że obawy były tylko we mnie.

    PS ostatnio po raz pierwszy spotkałam się z mini-hejtem, ktoś napisał mi, że jestem aseksualna i że mam za płaski tyłek :)

    • Nie, akurat w przypadku Męża i Rodziny mogę liczyć na bardzo duże wsparcie! :) Jednak wiem, że nie wszyscy są w tak uprzywilejowanej sytuacji, jak my dwie i często słucham niestety od innych blogerek o problemie z akceptacją ich zajęcia przez bliskich. A może lepiej powiedzieć - z traktowaniem tego zajęcia poważnie. Dlaczego też poruszyłam tą kwestię we wpisie.

      Wyobraźnia hejterów jest nieskończona ;) Masz jedne z piękniejszych i przepełnionych kobiecością zdjęć modowych!

  • daywithcoffee

    Na pewno warto z blogowania uczynić swoje hobby- nie robimy przecież tego dla kasy, na początku zwłaszcza warto o niej nie myśleć :)

    • Przede wszystkim warto sprawdzić, czy blogowanie, czyli pisanie, to zajęcie które nas kręci. Dopiero jeśli okażę się po kilku miesiącach, że ciężko nam żyć bez pisania, a dodatkowo inni z chęcią czytają nasze słowa, warto zastanowić się nad zrobieniem z bloga jednego ze źródeł dochodu.
      Wszystko jednak po kolei :)

  • Czasemtakjest Czasemtakjest

    Od listopada bloguję,a raczej staram się dobrze pisać.Niestety ze strony znajomych i rodziny usłyszałam tylko”wstyd rodzinie przynosisz” i tyle wsparcia.Mam jednak stałe grono czytających od czasu do czasu współpracę. Zazdroszczę tym,którzy umieją się przebić,ja do nich nie należę.

    • Najważniejsze, by Tobie sprawiało radość blogowanie! Tworzysz od niedawna więc jeszcze wszystko przed Tobą!
      A otoczenie, które Cię krytykuję? Cóż, warto zapytać czym oni zajmują się w wolnym czasie i jaką pasję rozwijają ;)

      • Czasemtakjest Czasemtakjest

        Wiesz czym się zajmują Ci którzy mnie krytykują?Serialami wenezuelskimi i włażeniem z buciorami w cudze życie.Masz racje,pisanie ma sprawiać przyjemność głównie mi,i sprawia.Jest nawet swoistą terapią dla mnie :)

        • To chyba sama tą odpowiedzią widzisz, że nie warto przejmować się ich opinią :)

  • Ja jestem totalną świeżyną, ale już zdążyłam się zakochać w blogowaniu. Wszyscy moi znajomi i rodzina traktują to jako żart, być może fanaberię. Dla mnie to coś o wiele więcej - moja pasja, moja przestrzeń, mój czas, moje emocje;)

    • Czyli już przepadłaś ;) Tak sobie myślę, że blogowanie można albo znienawidzić albo pokochać. Nie widzę tutaj możliwości obdarzania go uczuciami „letnimi”.
      Czas, kiedy nie piszę jest dla mnie czasem, w którym czegoś brakuje. Rozumiem więc doskonale Twoje odczucia! :)

      • Agata Broncel

        Bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że blogowania nie można obdarzyć uczuciem „letnim”. To prawda, albo się zniechęcisz na początku, albo brniesz do końca…
        To co robisz pochłania Cię przez kilka godzin. Najpierw kiedy tworzysz wpis, potem kiedy sprawdzasz reakcję czytelników… Najgorzej jeśli reakcji zabraknie - myślisz sobie „ale jak to? przecież włożyłam w to tyle serca…” innym razem piszesz coś od niechcenia, a pod postem aż huczy! Od czego to zależy? - Nie mam zielonego pojęcia - piszę dalej…
        Pozdrawiam serdecznie

  • Klaudia Jaroszewska

    Dobry wpis. Chciałabym zarabiać na blogu Ale na razie wolę pozyskać czytelników

  • Ven

    Bloguję od jakiegoś 10 roku życia - jakkolwiek zabawnie to nie zabrzmiało, dopiero od niedawna na poważnie. I to faktycznie pochłania kawał mojego życia, ale wcale nie narzekam. Wszystko staje się inspiracją do nowych wpisów, jakoś tak inaczej patrzę na świat. Ale punkt ostatni jest niezwykle prawdziwy - ludzie nie traktują tego serio. Bo to nadal kojarzy się z internetowym pamiętnikiem, przepisami na domowe jadło znudzonej życiem, 50-letniej pani Grażynki albo szafiarkowymi fociami gimnazjalistki.

    • To fakt - kiedy opisuje się rzeczywistość to zaczyna patrzeć się na nią bardziej świadomie. To świetny efekt uboczny blogowania ;)

  • Atelie

    Blokuje Kochana od prawie 5 lat, na początku to było wielką fascynacją, teraz to mój zeszyt myśli, pasji i opinii. Ludzie czytają, albo nie. Ja zachęcam, informuje, ale czy czytają i komentują to też inna bajka. Ja swojego miejsca nie zostawię. Kiedyś pisałam w tydzień w tydzień. Teraz pisze raz, dwa razy na miesiąc. Może to źle? Kto wie. Ale cieszę się z tego, że osiągnęłam tak dużo i tak daleko ;)

    • Nie jest istotne to, jak często piszesz. Nie wszystkie blogi muszą się profesjonalizować! Najważniejsze to czerpać przyjemność z tych chwil, które się blogowaniu poświęca. Jeśli przynoszą Ci one frajdę w takiej a nie innej ilości to dlaczego z tego rezygnować! :)

  • Sara

    Blogowanie to moja pasja. Bywało lepiej, gorzej, bo kasowałam blogi, których nikt nie czytał, a za chwilę przemknęła mi przez głowę myśl, że „przecież nie należy się poddawać”. Owszem, jest tyle wspaniałych blogerów, którzy utrzymują się z blogowania i mają oddaną rzeszę swoich fanów, ale nie oznacza to, że mi się nie uda, prawda? :) Poza tym wiara w siebie to połowa sukcesu. Dlatego wróciłam. Znowu. Chcę wziąć się w garść i zacząć robić to, co naprawdę kocham. Świetny wpis, jak zawsze zresztą. :)

    • Oczywiście, że nie można się poddawać! A wiara w swoje możliwości to nawet więcej niż połowa sukcesu ;) Życzę powodzenia przy kolejnym blogowym podejściu, niech już teraz będzie ostatnie i najbardziej udane! :)

  • Jedno zdanie zapadło mi szczególnie w pamięć: „W ten świat nie warto wchodzić nie mając wyrobionego poczucia własnej wartości.” - to ważne, by mieć tego świadomość, zarówno na początkującym etapie, jak i na każdym kolejnym.

    • Dokładnie, łatwo można dać się złamać, ugiąć pod wpływem innych i zamiast tworzyć coś swojego i dla innych zacząć tworzyć pod innych. A to kompletnie nie tędy droga!

  • Blogowanie staje się profesją i nie ma w tym nic złego, każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Nas niesamowicie motywuje do tego, żeby się ruszyć i gdzieś pojechać.

  • Ja bloguję od prawie dwóch lat…Chciałam coś zrobić dla siebie, ale też dla osób, które będą mnie czytać. Nie powiem, abym miała ogrom czytelników, ale mam kilku wiernych i to się dla mnie liczy. Mam poczucie, że to co robię ma sens i daje mi satysfakcję… Świadoma jestem tego, że jest ogrom podobnych blogów jak mój. Mam wrażenie, że „idę” pod prąd, ale to mój wybór i tego będę się trzymać bez względu na wszystko. Pozdrawiam :)

    • Najważniejsze, że czujesz się dobrze w miejscu, w którym jesteś i stworzyłaś swoją przestrzeń. Nie trzeba wpisywać się w żadne z góry nałożone kanony!

  • small City life

    Dla mnie blogowanie niewątpliwie jest pracą i nie chodzi mi tutaj o zarobek. Trzeba bardzo dużo czasu poświęcać prowadzeniu własnej strony: regularne publikacje, wymyślanie tematów, robienie ładnych zdjęć to tylko niektóre aspekty, na które poświęcam wiele czasu i po których jestem niejednokrotnie bardziej zmęczona niż po 8h pracy na etacie ;)

    • To wszystko prawda i dlatego w pewnym momencie temat zarabiania na blogowaniu pojawia się samoistnie, bo bloger dostrzega, że poświęca ogrom czasu i pracy na swoje hobby. Czasem udaje się to połączyć w zgrabny sposób, czasem niekoniecznie - na pewno warto dać sobie czas na myślenie o zarobku za wszelką cenę :)

  • Dla mnie posiadanie własnej strony to coś, co mnie cieszy. Uwielbiam pisać, wymyślać tematy, mam milion pomysłów na minutę. W ten sposób się realizuję, a blogowanie ,,zmusza mnie” do ciągłego rozwoju.

    • Potwierdzam! Blogowanie i świadomość, że ktoś czyta nasze słowa, ogląda zdjęcia, śledzi poczynania sprawia, że coraz wyżej stawiamy sobie poprzeczkę w tym dobrym, rozwojowym sensie :)

  • Pingback: Tydzień Blogowy #11 | Wielki Buk()

  • Trafiłam tu z fejsbuka

    Mam nadzieję, że jest to tekst ironiczny.

  • Zacznijmy od tego, że „bloger” to nie mój zawód. To moje hobby, które realizuję od ponad trzech lat. Obecnie czaję się na swoje nowe miejsce w sieci, które - mam nadzieję - będę prowadzić nawet i dłużej.

  • Pingback: Nachinspy Miesiąca - Lipiec - Powrócić na swoją chmurę()

  • wszystko jak nic się zgadza :D

  • Choca Loca

    no to ciekawe jakie zawody są poważne? bo przecież nie Senior Executive Brand Management Specialist in Training :D

  • Ja nie jestem sama - mam męża, który jest współtwórcą strony. A na hejt jestem odporna :)

  • Chociaż bloguję dopiero od 4 miesięcy i nie mam jeszcze doświadczenia, zajęcie to wciąga mnie coraz bardziej. Fajnie jest mieć swoje miejsce w sieci, gdzie można polecić dobrą książkę, sprawdzony przepis czy przetestowany kosmetyk. Dzięki blogowaniu uczę się wielu nowych rzeczy i jest to naprawdę pasjonujące.

  • Monka Figgs

    Często blog to sposób na dowartościowanie się. Człowiek o niskim ego i spotykający się z aprobatą wielu ludzi w sieci, często podnosi swoją samoocenę. Bo po co pokazywać się w sieci? W większości przypadków właśnie dla dowartościowania się.
    Nie liczę lat spędzonych na blogowaniu, a statystyki są dla mnie niczym. Robię to tylko i wyłącznie dla rozwijania swoich umiejętności pisarskich i recenzenckich. Wykorzystuję możliwość prowadzenia bloga raczej w kontekście zapisywania swoich myśli. Równie dobrze mogłabym robić to w notatniku, ale wszystko jest dla ludzi. Po co to robić? Teoretycznie po nic. Nie ma sensu prowadzenia bloga kulinarnego, skoro można kupić książkę kucharską. Po co są blogi modowe? Równie dobrze można by kupić magazyn.
    Nie ma w tym sensu, ale jakby człowiek zaczął się nad tym zastanawiać, to doszedłby do wniosku, że sensu w ogóle nie ma. Ale skoro już żyjemy i skoro jest możliwość prowadzenia działalności jaką jest blog, to czemu by z niej nie skorzystać?

    • Hm, no nie wiem. Nie odbieram osób, które pokazują się w Internecie jako takich, które chcą się dowartościować. Wręcz przeciwnie - w większości przypadków to są osoby bardzo wartościowe i swoich zalet świadome, które mają kreatywny pomysł na siebie, coś ciekawego do powiedzenia lub/i pokazania i chcą się tym podzielić ze światem. Może w tym być pewna nuta narcyzmu jeśli już, ale nie chęci dowartościowania się ;)
      Książki kucharskie, magazyny modowe czy inne publikacje „masowe” są o tyle gorsze od blogów, że na blogach znajdzie się więcej powiewów świeżości, pisania pod kątem innego czynnika niż zadowolenie sponsorów obecnych wokół tekstu na rozkładówce i przede wszystkim blogi czytamy na ich twórców, a nie dla bezosobowego zespołu redakcyjnego. Z tego powodu blogi i blogerzy zyskali tak dużą sympatię i ich późniejsze publikacje książkowe biją rekordy popularności :)

      • Mimoza Rożen.

        To fakt, na blogach są nowości, ponieważ dodaje się coraz to nowe przepisy, natomiast w książkach kucharskich nic nowego raczej się nie pojawi. Sama korzystam z blogów kulinarnych i uważam, że owszem, jest to wygodniejsza forma, a przede wszystkim łatwiej dostępna.
        A co do pokazywania się - zgadzam się w tej kwestii jeśli mowa o youtube. Tam ludzie pokazują się raczej właśnie z powodów swojego, wręcz samouwielbienia. Chociaż ciężko mi się wypowiedzieć, kiedy sama takiej działalności nie prowadzę. Ale z obserwacji właśnie takie wnioski się nasuwają. Trzeba się lubić, żeby mówić do kamery, pokazywać swoją twarz, a później to publikować w internecie. Tak mi się przynajmniej wydaje.

        • Trzeba się lubić i nie ma w tym moim zdaniem nic złego. Wręcz przeciwnie ;) A odnoszę wrażenie, jakbyś pisała to w formie zarzutu.
          Nie przesadzałabym jednak z tym „samouwielbieniem” - nie wiesz nawet, jakie katusze przechodzi osoba, która musi zmontować film z samym sobą :D To bardziej kwestia samoświadomości i akceptacji siebie, z zaletami i wadami :)

          • Mimoza Rożen.

            W żadnym przypadku niczego nikomu nie zarzucam! A decydując się na nagrywanie filmu trzeba liczyć się z tym, że później trzeba będzie spędzić dużo czasu retuszując go i wprowadzając poprawki ;-)
            Oczywiście dobrze jest siebie akceptować, a nagrywane filmów na youtube jest też dla ludzi. A przecież liczy się tu przyjemność i to jest najważniejsze.

          • Nie chodzi mi o czas tylko o to, że człowiek napatrzy się na siebie, swoje wady i czasem dziwne zachowania ;)

  • Zuza | Zaczytana Susan

    Bardzo wartościowy i potrzebny wpis! Blogowanie to ciężki kawałek chleba. Mnie osobiście nawet trudno wyobrazić sobie czerpanie korzyści finansowych z blogowania, a już na pewno nie większych od etatu. Z niekłamanym zachwytem patrzę na blogi takie jak Twój, zachwycam się ich estetyką i cudownymi, samodzielnie wykonanymi fotografiami, a przede wszystkim wartościową treścią. Nie wiem, czy kiedykolwiek dorównam podziwianym przeze mnie blogerom, nie wiem, czy wejdę w ich kręgi, ale na pewno prowadzenie bloga mnie rozwija - czuję to i ta świadomość bardzo mnie cieszy i być może dla tego właśnie WARTO :)

    • Zuza, dziękuję za tak miłe słowa! Jednak wszystkie rzeczy, o których piszesz są do zrobienia - nie skupiaj się na tym, że nigdy nie dorównasz komuś czy czemuś tylko znajdź pomysł na siebie i na to, co chciałabyś pokazywać innym. To o wiele lepsza droga do rozwoju bez dołowania się ;)!