28W kategorii (Nie) Codzienność

Bo umrzeć to za mało by przestać kochać.

Tego wpisu miało nie być.

Miałam przetrawić wszystko w sobie, wrócić pewnego dnia na dawne tory i do pisania wcześniejszych tekstów.

Pojawił się jednak, bo tak jak śmierć coś kończy, tak i zaczyna stan, który już nigdy nie minie.

 

W połowie kwietnia odeszła moja Babcia. Niespodziewanie, bo przecież wygrała tyle bitw o życie. Po kilkutygodniowej walce, po wielu dniach cierpienia i naszej opieki. Wszystko to z powodu jednego, medycznego błędu. Jednej decyzji, być może jednej sekundy, podczas której niepostrzeżenie stało się nieodwracalne.

Przez wiele tygodni wierzyłam, że jest szansa na to, by wywalczyła sobie swoje dawne życie, wróciła do domu, jak co roku wyjechała do domku na wsi i dopytywała o prawnuki. Wierzyłam w to, bo i było coraz lepiej.

 

Mówi się, że czas leczy rany, sprawia, że ból jest mniejszy. Nie czuję jednak, by ból faktycznie się zmniejszał. On się zmienia, stapia z Tobą, staje się częścią Twojej codzienności, a Ty jesteś zmuszony nauczyć się z nim żyć.

Jednak ten ból wcale się nie zmniejsza.

 

„Ci, których kochamy nigdy nie umierają, bo miłość, to nieśmiertelność.”

 

Tego wpisu miało nie być. Bo miałam nie mieć powodów, by go pisać. Po ciężkim marcu przyszedł przecież spokojniejszy kwiecień, przyniósł ze sobą wiele nadziei, by nagle odebrać nam wszelkie złudzenia.

 

Straciliśmy tak bliską nam osobę.

Tą, którą troszczyła i martwiła się najbardziej o nas, najmniej o siebie. Tą, która namiętnie stawiała pasjanse, by jak najprędzej dać nam znać czy sprawa, o którą się martwimy pójdzie po naszej myśli. Tą, która nie zdążyła nauczyć nas robić najpyszniejszych pasztecików na świecie.

Straciłam mojego największego obrońcę i bezwarunkowego fana. Do dziś pamiętam toast/przemowę, jaką wygłosiła Babcia na moim ślubie. Tyle zakumulowanych dobrych słów na swój temat, wygłaszanych bez chwili zawahania i z ogromną dawką emocji, nigdy jeszcze nie usłyszałam. Takie właśnie są Babcie. Rozbrajają swoją miłością.

Straciłam najwierniejszego Czytelnika wszystkich moich tekstów, Widza wszystkich filmów i Kibica, by nie przestawać. Babcię, która wbrew pozorom rozumiała blogi lepiej niż nie jeden dwudziestolatek. Czytała też zresztą i Wasze komentarze.

Była na bieżąco ze wszystkim tym, co się u nas działo. I właśnie to „była” boli najbardziej i nieodwracalnie.

babciaija1

 

Tego wpisu miało nie być. Jak mogłam myśleć, że mogę przemilczeć istnienie tak wspaniałej Kobiety.

 

 

Możesz także polubić

  • Strasznie mi przykro :( babcie są wyjątkowe, ja do dziś tęsknię za moją, a za kilka dni będzie 4 rocznica jej śmierci :(

  • Wysyłam dużo wsparcia i szczyptę miłości. O takich rzeczach czasem dobrze jest mówić. W końcu nie tylko dzięki miłości żyjemy wiecznie, ale dzięki pamięci innych osób. Teraz część Twoich czytelników, choć nie znała jej osobiście, zapamięta, że Ewelina miała wspaniałą babcię! Ja, będąc agnostykiem, jestem przekonana, że babcia dalej nad Tobą czuwa i nadal mocno Ci kibicuje :)

    • To piękne, co napisałaś! Babcia zasługuję na to, by być zapamiętaną nie tylko przeze mnie. Mam nadzieję, że się nami opiekuje gdziekolwiek nie jest.

  • Kinga Bartkowiak

    Droga Ewelino,
    mogłabym wiele napisać o żałobie i prawić o cierpieniu bliskiej osoby, ale wszystko, co najważniejsze. ujęłaś w swoim wpisie. We wrześniu odeszła moja Mama. Z dnia na dzień, a mogłabym nawet napisać z minuty na minutę. Ot tak, odchodzi młoda kobieta, w jednej chwili, coś trzy godziny wcześniej żartowałyśmy razem. Wtedy ktoś powiedział mi, że ból będzie się zmniejszał. Miesiąc po miesiącu on będzie odchodził i w końcu będzie tak mały, że normalne życie stanie się możliwe. Normalne życie przyszło już w dzień śmierci Mamy, a miesięcy minęło 7 i zgadzam się z Tobą całkowicie. Ból się nie zmniejsza, żaden dzień nie jest łatwiejszy. Są tylko pewne etapy przez które trzeba przejść. Niedowierzanie, wyrzuty sumienia, codzienne sny, odtwarzanie na nowo ciągle tych samych sytuacji, doszukiwanie się winy w sobie.
    Nie napiszę, że rozumiem przez co przechodzisz i co czujesz, bo nie mogę tego zrozumieć. Każda żałoba jest czymś intymnym i nieporównywalnym. Mogę tylko trzymać kciuki, żeby Twój ból dał się oswoić.

    • Kinga, bardzo mi przykro! :(
      Przechodzę właśnie przez te wszystkie etapy i nie jest łatwo. Nie zmniejsza się ból i smutek, im więcej czasu mija, tym bardziej jestem przekonana o słuszności napisanych przeze mnie słów. Ten ból to będzie nowy element codziennego życia, nowy element mnie.
      Jest dokładnie tak, jak napisałaś - normalne życie przyszło już w dniu śmierci, bo trzeba było przecież działać, ale obowiązki i codzienność nie oznaczają braku cierpienia.
      Dziękuję Ci i przesyłam również i Tobie wyrazy współczucia i dużo sił do mierzenia się z codziennością!

  • Weronika

    Ściskam mocno, Babcia na pewno dalej kibicuje i jest z Tobą, tylko o wiele pięter wyżej! :) Bądź silna! Piękny wpis!

  • Klaudia Jaroszewska

    rozumiem cię, niedawno odeszła moja prababcia. Wiem co czujesz, ale niestety, taka kolej życia..

  • Kobiecy Zmysł

    Czas leczy rany. To banalne stwierdzenie ma w sobie odrobinę prawdy, choć myślę, bo sama w połowie stycznia straciłam Babcię, że czas tych ran nie leczy do końca. On je jedynie zabliźnia. Sprawia, że nie są już tak bolące, ale ślad pozostaje na zawsze. Trudno jest się pogodzić ze startą kogoś, kto był dla Ciebie wzorem, wsparciem, najlepszym przyjacielem, który zawsze wysłucha i doradzi i na dodatek człowiekiem, który ma serce na dłoni. To chyba najgorsze, że przychodzi taki czas kiedy Ci najbliżsi muszą odejść. Ciężko się z tym pogodzić i to boli. Z każdym dniem odrobinę mniej, ale ból pozostaje na zawsze. Tak samo jak pamięć o osobie, która odeszła.

    Trzymaj się dzielnie, bo Babcia na pewno nie chciałby żebyś była smutna. Tak pocieszałam sama siebie, kiedy na wspomnienie łzy pchały mi się do oczu.

    • Współczuję Twojej straty! Też się pocieszam tak, jak Ty i myślenie o tym, czego Babcia by chciała sprawa, że jest jeszcze ciężej. Wspomnienia, dobre myśli, zdjęcia - na tym trzeba się jakoś skupić.

  • Współczuję, chociaż Twój ból świadczy o wyjątkowej więzi, jaką miałaś z babcią. Tylko pozazdrościć. Co do czasu - moim zdaniem on nie leczy ran, bo rana wyleczona to taka, która znika. Czas po prostu sprawia, że przestaje tak krwawić i zostajesz sobie z raną na zawsze. Raz będzie w niej stan zapalny, innym razem nie będziesz jej czuł, ale zawsze będzie.

    • Dobrze opisałaś procesy tej rany. Myślę, że tak to właśnie będzie wyglądać.
      Zgadza się, Babcia była dla mnie bardzo ważna - tym ciężej jest znieść tą stratę.

  • Puszka Pandory

    Życie niestety nie trwa wiecznie, a osoby nam bliskie zawsze odchodzą zbyt wcześnie. Pomimo tego, że nic już nie będzie takie samo, a wiele rzeczy czy sytuacji będzie przypominało tą bliską osobę przez długie lata, kiedyś wszystko wróci do względnej normalności.

  • Ewa Olborska

    ” On się zmienia, stapia z Tobą, staje się częścią Twojej codzienności, a Ty jesteś zmuszony nauczyć się z nim żyć. Jednak ten ból wcale się nie zmniejsza.” - coś w tym jest…

  • Lighthouse - wewnętrzna siła

    Ona umarła, ale Jej miłość została przy Tobie. A przed Tobą trudne, lecz ważne zadanie - opłakać, pożegnać, na nowo ułożyć swój własny świat. Powodzenia, będę trzymać kciuki :)

  • Kochana! To przecież było w połowie kwietnia. Czas tak szybko nie działa. Tak jak radzą psychologowie trzeba przejść pewne etapy żałoby zwłaszcza jak się osobę tak bardzo kochało. Ja jestem niestety już po dwóch takich wydarzeniach. Jedno było o tyle traumatyczne że śmierć była nagła. Widzisz osobę w normalnym stanie, zdrową i wesołą a za dwie godziny już Jej nie ma. To było 7 lat temu. Ja już nie czuję bólu. Bardziej tęsknotę. Cały czas. Długo jak to się mówi nie puszczałam tej osoby z ziemi ale w końcu pogodziłam się i puściłam. Na szczęście nadal przychodzi do mnie w snach i to sa bardzo dobre sny :-) Tak jak napisała któras z koleżanek poniżej - nie wiem czy u Ciebie będzie tak samo bo to bardzo indywidualna sprawa ale życzę Ci żebyś się z tym pogodziła i żeby Babcia przychodziła do Ciebie we wspomnieniach i snach i łagodziła z każdym dniem Twój ból.

    • Tak, zdaję sobie sprawę, że minęło bardzo niewiele czasu. Czuję, że będzie to strata, z którą nie będzie łatwo się pogodzić. Sny dają bardzo wiele, to prawda. Zauważyłam też, że uczą mnie stopniowo nowej rzeczywistości.
      Twoje słowa dają dużo do myślenia, szczególnie że sama przeszłaś przez wielkie tragedie. Bardzo Ci dziękuję!

  • PinkMOODline

    Piękny, wzruszający post. Na ból i cierpienie nie ma lekarstwa, poza czasem własnie. Trzeba go sobie dać, by przejść przez wszystkie etapy żałoby. To nie czas i miejsce na psychologiczne gadki, choć własnie tym zawodowo się zajmuję. Czasem potrzeba milczenia i zwykłego- przykro mi…

  • Nie będę pisać czegoś w stylu, żeby się nie martwiła i wyrażać kondolencji, bo przecież sama wiesz jak bardzo Cię to dotyczy, jak bardzo to boli. Niestety tak musi być na tym świecie i nie zmienimy tego… Szkoda tylko, że po tym następuje tak wielkie cierpienie..

  • Paulina Wyszyńska

    Pamiętam, że w jakimś filmie była mowa o tym, że najważniejsze jest, żeby po śmierci żyć we wspomnieniach innych i żeby na ich twarzy pojawiał się uśmiech na myśl o nas. Kilka lat temu odszedł mój dziadek. Często o nim myślę i w każdą rocznicę dziwię się, że minął kolejny rok bez niego. Chciałabym, żeby kiedyś ktoś tak o mnie pisał, jak Ty o swojej babci. Na pewno jest tego warta.

    • Wspomnienia mają ogromną siłę. To zastanawiające, jak wiele szczegółów pamiętamy. Wcześniej nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Dziękuję i współczuję również i Twojej straty!

  • Ola

    Bardzo Ci współczuję i wiem co czujesz. Chociaz mojej kochanej babci nie ma już od 13 lat że mną to nadal tęsknię i pewnie nie przestanę..Moja babcia mieszkała ze mna i przez to byłam z nią niesamowicie zzyta..Gdy odchodziła byłam przy niej. Bardzo długo nie mogłam pogodzić się z jej strata….pisalam pamiętniki, myślałam, a każde wspomnienie wywoływało skurcz w gardle.. Ale nadszedł dzień kiedy zaakceptowalam to.
    Tak jak powiedziałaś ten ból stapia się z nami….musimy dalej żyć, cieszyć się życiem chociażby dla tych, którzy odeszli i tak wiele po sobie zostawili aby przekazywać to dalej …wierzę, że czuwają nad nami.