130W kategorii Blogowanie

Jak nie komentować wpisów na blogach?

Długo zbierałam się w sobie do napisania tego materiału.

Nie lubię wchodzić w zatargi ani sprawiać komukolwiek przykrości. Szczególnie tym, którzy wchodzą ze mną w interakcje z, na pewno, dobrej woli.

I o ile ciągle jako blogerzy „walczymy” o interakcje z naszymi Czytelnikami, to doszłam punktu, w którym coraz ciężej zrozumieć mi pewien sposób komentowania i konkretnych komentarzy treść.

Rozumiem nawet źródło tych przypadłości, bo przecież wszyscy chcemy by nasze treści trafiały do coraz większego grona odbiorców. Nie rozumiem jednak wybranych na nie lekarstw.

 


 


 
 

Blog jest moim pasterzem

Dziwna przypadłość panuje wśród blogerów. Tracą oni w pewnym momencie swoje dane osobowe.

Nie mamy już Asi Kowalskiej, mamy „www.Life of Asia.com.pl.wordpress.blogspot”.

Dlaczego myślicie, że taki sposób podpisania swojego komentarza jest dobrym pomysłem? Liczycie na utrwalenie nazwy Waszego bloga i faktycznie ją utrwalacie, ale w bardzo złym kontekście.

Najgorsze, i właśnie to powstrzymywało mnie tak długo przez napisaniem tego materiału, że bardzo często osoby mające takie nazwy profili piszą wartościowe komentarze. To nie są spamerskie treści, nachalna reklama w tekście. Nic z tych rzeczy - jedynie ich imię i nazwisko „nieco” odbiega od tradycyjnego. Nawet wówczas nie wiem, jak mam się zwrócić do tej osoby!

 

róze-pisanie-blog

 

Istnieją pewne wyjątki, które rozumiem, np. komentowanie posta na FB, w którym została wspomniana nasza strona. Jednak już komentowanie jako blog, marka czy sklep internetowy pod postem, który nie „wywołuje nas do tablicy” jest dla mnie niezrozumiałe.

Wiem, że wszystkie poradniki blogowe i posty dotyczące rozwoju blogów i stawiania pierwszych kroków w blogosferze głoszą, że należy udzielać się na innych blogach. To się wszystko zgadza! Jednak czy widzieliście gdzieś napisane w tych materiałach, że macie udzielać się jako twór w postaci adresu internetowego czy nazwy swojej strony?

To wy macie się udzielać, a nie bezosobowa nazwa, która bije po oczach nie zapewniając Wam reklamy, a złą sławę.

 

„Zapraszam do mnie”

Byłam przekonana, że to rzeczywistość blogów sprzed kilku lat, a jeśli obecna to skoncentrowana wokół nastoletnich blogów na darmowych domenach blogspota.

„Nic bardziej mylnego”!

Forma nieco ewoluowała, bo pojawia się w towarzystwie jednego dwóch zdań przed tym „najważniejszym”.

I tak oto czytam sobie komentarz, zastanawiam się co odpiszę i BUM - „Zapraszam do mnie” czai się na samym końcu i mnie szczuje.

Nie chodzi o to, że nie lubię być zapraszana w gości. Niekoniecznie natomiast lubię, gdy to zaproszenie wieszane jest na drzwiach do mojego domu i mają go zobaczyć wszyscy potencjalnie zainteresowani.

To nie jest ok.

Wchodząc na czyjąś stronę to Wy jesteście w gościach. Nie wchodzicie z transparentem i logotypem przyklejonym do czoła.

Jesteście „Asią Kowalską” i możecie zaprezentować się i poznać moich innych gości, ale nie kłujcie ich wizytówkami w oczy!

 

 

Linkowe party.

Na wielu blogach istnieje coś takiego jak wpis, w ramach którego możecie podzielić się odnośnikami do swoich konkretnych postów z danego zakresu czasowego lub o określonej tematyce. Przyjęło to nazwę „linkowe party”.

I super. Można podzielić się swoją twórczością, poznać inne ciekawe miejsca w sieci, wymienić się komentarzami.

Takie akcje powstały w miejsce dodawania linków do swoich wpisów, stron, innych miejsc w sieci w treści komentarza bądź w ramach podpisu do komentarza.

 

 

Komentowanie na innych blogach z umieszczaniem linków w treści komentarza jest bardzo passe, faux pas i generalnie jest szczególnie beznadziejną próbą zwrócenia na siebie uwagi i przyciągnięcia czytelników.

Promując siebie w taki sposób już nawet nie ukrywacie po co weszliście na dany wpis i komentujecie jego treść. Liczy się tylko Wasz link i ilość kliknięć, jaką uda się w niego zebrać.

Nie idźcie tą drogą.

 

Nie tak, czyli jak?

Kluczem do skutecznego udzielania się na innych blogach, które w dalszej perspektywie może Wam faktycznie przynieść typowo „blogowe” korzyści, nie jest jak najczęstsze eksponowanie swojej adresu internetowego.

Powinniście spojrzeć na komentarze na blogach nie jak na formę promowania swojej strony, ale możliwość wyrażenia siebie i swoich poglądów, podyskutowania na tematy Wam bliskie z osobami o podobnych do Waszych poglądach.

 

Chodzi o nawiązywanie wartościowych relacji i faktyczne poznanie drugiego człowieka.

 

Uwierzcie mi, blogerzy naprawdę sprawdzają kim jest osoba, która pozostawia na ich stronie wartościowe komentarze, z którą można wymienić poglądy i podyskutować, a nawet taka która sprawi blogerowi jakąś przyjemność (tak, oczywiście, że blogerzy są próżni, to najzwyklejsza ludzka cecha!).

Robicie sobie samym niedźwiedzią przysługę zamieniając możliwość zaprezentowania siebie w nachalną reklamę sprawiającą, że Wasze imię zaczyna się od „www”. Takiego bloga nikt nie chce sprawdzać, dla zasady.

 


 

Co najbardziej Was irytuje w blogowych komentarzach? A może kompletnie nie zwracacie uwagi na nazwy, zaproszenia, linki?

 

Mam nadzieję, że mój tekst skłoni tych z Was, którzy mają na sumieniu powyższe przypadłości, do zmiany swych nawyków i pomysłu na promocję.

Macie coś wartościowego do powiedzenia - róbcie to pod swoimi imieniem!

 

 

Wsparcie w rozwoju?

Pobierz zestaw plakatów,
materiały biznesowo rozwojowe
oraz zeszyty ćwiczeń.

W ramach dołączenia do listy będziesz otrzymywać wiadomości ze strony EwelinaMierzwinska.pl Powered by ConvertKit

Możesz także polubić

  • Agata “Flaj” Dudek

    Jeżeli zainteresuje mnie treść jakiegoś komentarza, czyjaś wypowiedź - wtedy wchodzę na bloga tej wybranej osoby. Nieważne czy ta osoba podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem, czy swoim pseudonimem. Dla mnie liczy się treść i to co dana osoba ma do powiedzenia. Jedyne co mnie irytuje w komentarzach, to przekonanie za wszelką cenę innych, do swojej racji. Z cyklu: „Moja racja jest mojsza niż twojsza, bo moja racja jest najmojsza”. I jeszcze irytuje mnie nadużywanie emotikonów i skrótów np. „Cb, zamiast Ciebie, Tb, zamiast Tobie” itd.

    • O tak! Takie skróty to jak płachta na byka!

    • Z pseudonimem nie mam problemu, nie każdy może chcieć się ujawnić z nazwiska, poza tym może mieć nawiązane już znajomości pod pseudonimem właśnie. Tylko to „www” „com” czy „pl” mnie męczy ;)

      Skrótowce to straszny ból również i dla mnie! Przyznam, że czytają takie komentarze na innych blogach czasem miewam problem, aby je odszyfrować!

      • Ale te skróty to chyba tylko „dzisiejsza młodzież” pisze, nie? Na szczęście w ogóle się z nimi nie spotykam :D

        • Tak, głównie bardzo młodzi czytelnicy ;) Widuję je od czasu do czasu na innych blogach, ale za to wyjątkowo często na instagramie. Cóż, starość nie radość :D

    • Mateusz A. Mierzwiński

      @agataflajdudek:disqus, myślę, że to wynika częściowo z tego, iż nie potrafimy w delikatny sposób przedstawiać swoich poglądów. Inny problem stanowi też nasza psychika - każdy z nas uwielbia mieć rację we wszystkim. Sam czasami się na tym łapię - pewnie w niejednej z powyższych/poniższych wypowiedzi również. Nie podważam jednak czyjegoś zdania i jest to zazwyczaj ostatnia rzecz, jakiej chcę dokonać tworząc swój komentarz.

      Nie traktował bym tego tak bardzo krytycznie - czasami warto kogoś pozostawić z jego przekonaniami sam na sam i nie ciągnąć dalej bezsensownej dyskusji ze ścianą.

      • Agata “Flaj” Dudek

        Również nie podważam czyjegoś zdania. Jeżeli ktoś ma inne poglądy od moich - okej, niech ma. Szanuję to. Ale nie lubię kiedy ktoś, za wszelką cenę chce mnie przekonać do swojej racji. Czuję się wtedy tak jakby zabierano mi moją wolność słowa. A co do przerywania dyskusji - to chyba najlepsze wyjście z takiej sytuacji. :)

        • Wiele osób czuje ogromną potrzebę zbawienia świata i przekonania wszystkich do swoich racji. To komiczne i rzeczywiście najlepszą opcją wówczas jest nie wchodzenie w dalszą interakcję.

  • Ewa Olborska

    Z większością się jak najbardziej zgadzam. Jedyne, co mnie nie drażni, to komentowanie na Facebooku z blogowego konta. Tam mi to jakoś nie przeszkadza. Mi zdarza się tak i tak. Często lajkuję zdjęcia na profilach jako ja i jako mój blog.

    • Mateusz A. Mierzwiński

      @ewaolborska:disqus z blogiem na Facebook to jest trochę inaczej. Może to głupio zabrzmi, ale Facebook to trochę taki słup ogłoszeniowy właśnie - ze sporą amnezją i czasami niedowidzący ale jednak słup. Social Media trochę na siłę narzuciły pewne standardy funkcjonowania tego serwisu - marki komunikują się tutaj z klientami na porządku dziennym. Ta sama zasada dotyczy blogów, stron Internetowych i lokalnej cukierni z Waszego osiedla.

      Przyznam/sądzę też, że ilość pracy potrzebnej na opublikowanie postu na Facebooku jest nieporównywalna od stworzenia całości koncepcji, materiałów i w końcu samego postu na blogu.

    • Facebook trochę rządzi się swoimi prawami. Nie irytuje mnie to, bardziej faktycznie dziwi dlaczego ktoś specjalnie wykonuje te dodatkowe czynności, aby skomentować jako blog/strona/marka. Jednak to nie jest dla mnie jakiś szczególny problem, przede wszystkim chodzi mi o blogi :)

  • Irytują mnie wszystkie opisane przez Ciebie sytuacje, chociaż również nie mam problemu z tym, że ktoś komentuje na FB ze swojego blogowego konta, bez względu na to, czy ktoś o nim wspomniał czy nie. Sama staram się tego unikać, ale zdarza się, że choć jestem przekonana, iż przełączyłam konta, okazuje się jednak, że tego nie zrobiłam.

    Jednak jest jedna rzecz, która irytuje mnie jeszcze bardziej niż zostawianie linków czy „zapraszam do mnie”, a mianowicie złośliwe komentarze, które udają, że są dobrą radą albo czymś podobnym. Nie mam nic przeciwko konstruktywnej krytyce, lubię, kiedy ktoś napisze mi coś pozytywnego, ale bardzo denerwuje mnie, gdy widzę komentarze, z których ewidentnie wycieka jad ubrany w piękne słowa. Nawet nie wiem, jak na taki komentarz odpisać - mam udawać, że nie widzę złośliwości i grać w tę grę dalej?

    • Również znam z autopsji takie komentarze choć przyznam, że zazwyczaj nie denerwują tylko śmieszą. I właśnie w tej konwencji zabawowej z delikatnym pstryczkiem w nos staram się na nie odpowiadać. Zazwyczaj komentujący dostrzega tego kuksańca i daje sobie spokój na przyszłość z podobnymi komentarzami albo generalnie z komentowaniem - co też jest dobre, bo po co mają się obie strony ze sobą męczyć? ;)

      • Prawda, powinnam podejść do tego na chłodno :). Po prostu, kiedy widzę, że dostaję trzeci złośliwy komentarz od tej samej osoby, to zastanawiam się, dlaczego ma ze mną taki problem. Chyba brak mi jeszcze doświadczenia w blogowaniu, a przede wszystkim dystansu, ale będę pamiętać o tym, żeby kolejnym razem po prostu się z tego pośmiać :).

        • Dlaczego ma taki problem i po co marnuje swój czas na Ciebie skoro tak ją irytujesz, prawda? ;)
          Możliwe, że to kwestia wprawy właśnie, ale z pewnością właśnie dystansu. Gdy pokażesz, że go masz to przestajesz być atrakcyjna dla autorów takich uszczypliwości :)

  • Marcin Mochal

    Swojego bloga nie mam i mieć nie będę, ale nawet gdy czytam jakiś komentarz kończący się wersją „Zapraszam do mnie” to nawet mnie to irytuje mimo, że to nie mój blog i nie moje zaproszenie. Sprawia to wrażenie jakby cały komentarz był jedynie pretekstem do własnej nachalnej reklamy. PS. Czy wpadł już ktoś na to, żeby robić komentarze typu: „fajny post, zapraszam do mnie”?

    • Tak, takich komentarzy jest mnóstwo ;)

    • Dokładnie tak - czytasz cały komentarz, a na końcu okazuje się, że pojawił się tylko po to, aby na końcu zostawić zaproszenie do siebie.

      Ktoś już wpadł, ale takie komentarze nie pojawiają się na blogu, albo pozostają na nim bardzo krótką chwilę ;)

    • Mateusz A. Mierzwiński

      Fajnie jest więc na blogu ustalić jakąś politykę odnośnie akceptacji/odrzucania komentarzy i się tego trzymać. Stworzenie wpisu lub podstrony właśnie na temat umieszczanych treści jest moim zdaniem dobrym pomysłem - czytelnik może od razu wiedzieć, że komentowanie jako „blog” lub „nick” lub „adres” na danym blogu nie jest akceptowane. W prawdzie trochę to formalizuje ale jest fair dla wszystkich.

  • Mnie też (jak przedpiśczynie ;)) nie denerwuje pisanie z blogowego konta na Fb, sama tak robię i czuję się z tym dobrze (w sensie nienachalnie). Jeśli komentuję jakąś stronę tematyczną, wydaje mi się to być jak najbardziej na miejscu, jeśli komentuję coś, co nie dotyczy tematu mojego bloga, piszę z konta prywatnego.

    Jeśli chodzi natomiast o komentowanie bloga przez osoby, które zamiast nazwy mają adres swojego bloga i widać, że piszą tylko w celu zareklamowania się, mogę Cię zapewnić, że ani na Twojej stronie ani na żadnej innej nigdy nie wchodzę na strony takich osób, chyba że ich komentarz jest naprawdę ciekawy/kontrowersyjny. Po pierwsze nie podoba mi się sam fakt, że traktują czyjegoś bloga jak słup ogłoszeniowy, po drugie nie zaglądam do nich w dużej mierze z braku czasu. Jeśli ktoś pisze taki (powiedzmy sobie szczerze, niezbyt wartościowy) komentarz u mnie, to albo go upvotuję ;) (mały potworek językowy ;)) na Disqusie albo piszę krótką odpowiedź, żeby jednak nie wyjść na osobę nieuprzejmą, a tak w ogóle to w Disqusie można sobie ustawić, że komentarz z linkiem trafia do moderacji, więc takich najczęściej nie akceptuję i nie pojawiają się u mnie.

    Zauważyłam też, że jest kilka blogerek, które mają w swoim podpisie adres strony, ale nie spamują, tylko zamieszczają „dobre” komentarze. Nie wiem jaka jest ich motywacja, pewnie troszkę chodzi o reklamę bloga, ale z drugiej strony przypuszczam, że nie mają złych intencji. Jeśli u mnie ktoś zostawia wartościowe komentarze, to ja taką osobę zapamiętuję i też się staram zainteresować tym, co pisze.

    • Jakiś czas temu właśnie wprowadziłam na Disqusie pełną moderację komentarzy, które zawierają linki. Od tamtego momentu pojawiają się wyjątkowo uparte osoby, które w podpisie zostawiają nadal swój adres, ale bez początku „www” więc system ich nie wyłapuje :D Takie przechytrzanie autora bloga, na którym się komentuje ;)
      Również nie uważam, że osoby które działają w opisany w poście sposób mają złe intencje. Jednak właśnie dlatego, że chcą dobrze, a do tego zazwyczaj mają coś wartościowego do powiedzenia warto, aby zrozumiały gdzie popełniają błąd - właśnie w tej zbyt nachalnej ekspozycji :)

  • Faktycznie, rowniez zauwazylam ostatnio taka manie zmienianai imion na adresy, slabo to wyglada. Mnie jeszcze irytuja komentarze, typu: „super”, „ekstra”, „fajne” i po tym zapraszam do mnie htttp/…. wrrr ;)
    PS. Nie wiem czemu ostatnio wszyscy „ustawieni” blogerzy na swoich domenach tak „jada” po blogspocie? Tylko dlatego ze jest darmowy? Nie pisza tam tylko nastolatki, jest wiele swietnych, bardzo dobrze prosperujacych blogow na blogspocie!

    • To tylko takie uproszczenie myślowe - bloga na blogspocie czy w innej darmowej platformie jest bardzo łatwo założyć dlatego też jest na nim sporo przykładów złej strony blogowania tj. na przykład masowe „zapraszam do mnie”, białe litery na czarnym tle, migoczące dodatki i nagromadzenie banerów.
      Nie znaczy to jednak, że nie mogą istnieć dobrze działające i świetnie prosperujące blogi na blogspocie właśnie :)

      • Mateusz A. Mierzwiński

        To jest właśnie istota problemu o której pisałem powyżej - nie narzędzia czynią dom idealnym ale projekt, wykonanie i klimat czyli dosłownie - co każda z Was ma w głowie i jak to jest w stanie przekazać :).

    • Mateusz A. Mierzwiński

      @Martynosia, sądzę że to próba po prostu nachalnej reklamy. Co ciekawe ludzie ciężko zapamiętują adresy Internetowe - łatwiej jest zapamiętać po prostu nazwę :).

      Odnośnie blogspota również nie do końca rozumiem tą nagonkę. Przypuszczam, że chodzi o to, iż inni korzystają z „WordPressa” - taka mini wojna religijna czyja technologia jest lepsiejsza i najsłuszniejsza. Najważniejsze w blogu to tworzyć interesujące, bogate treści. To za razem zapewni Ci unikatowość - niezależnie czy będzie to blog na blogspocie, wordpressie, własnym silniku czy PDF do pobrania z HTMLowej strony stworzonej na lekcjach informatyki w gimnazjum. To tylko narzędzia i jak wszystkie inne narzędzia każde ma jakieś zalety i wady. Mając najlepsze narzędzie i brak „weny” nic z tego nie będzie.

    • Chociaż sama mam bloga na WP, to również nie rozumiem tej nagonki na Blogspot. Sama kiedyś na nim pracowałam i miło to wspominam. Czasami czytając blogi na Blogspocie zazdroszczę im pięknych, minimalistycznych szablonów. Ciężko mi znaleźć coś takiego na WP.

  • Ja też będę bronić komentowania na FB z blogowego konta. Ty masz trochę inną sytuację, bo posługujesz się na blogu swoim imieniem i nazwiskiem, ale ja nie i nie mam tego w planach. Wiele osób może nie kojarzyć mnie z imienia i nazwiska, a pisząc komentarz nie chcę być osobą anonimową. Jest też drugi powód, bardziej praktyczny… Na Facebooku oddzielam sprawy prywatno-zawodowe od blogowych. Gdybym wszystko co obserwuję prywatnie, zawodowo i blogowo obserwowała z prywatnego konta, nie widziałabym prawie nic, bo edge rank naprawdę miałby co u mnie ciąć. Są blogi, które zaobserwowałam kiedyś z prywatnego konta i w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że w ogóle nie widzę ich aktualizacji… Na blogowym FB chyba nic mi nie umyka, a przynajmniej nie zauważyłam aby tam FB tak drastycznie ograniczał mi dostęp do treści zamieszczanych przez zalajkowane fanpages. No i najzwyczajniej na świecie - to bardzo wygodne mieć wszystkie blogi w jednym miejscu.
    Dziwi mnie zawsze co innym przeszkadza w tym komentowaniu z blogowego konta :). W blogowym świecie większość z nas jest właśnie tym swoim nickiem i nazwą bloga i niektórzy chcą pozostać anonimowi. W ogóle mnie to nie dziwi i uważam, że blogerzy mają do tego prawo. Nie piszę o sobie oczywiście, tylko tak ogólnie. Sama kiedyś zostałam zablokowana na jakimś fanpage’u blogera (a konkretnie pary blogerów) za wypowiedzenie się z blogowego konta i do dziś nie mogę wyjść z szoku ;)

    • Zgadzam się. Ja sama też miałam taką sytuację, bo akurat śledziłam jeden z profili tylko z mojego blogowego konta. Zostałam zablokowana bez ostrzeżenia, po czym (już jako prywatny użytkownik) zobaczyłam, że Ci właściciele konta z pełną agresją „po raz ostatni” mówią, że nie wolno u nich komentować z blogowego konta. WHAT?!

      SZOK.

      • Blokowanie to dla mnie również przesada. Aż do tego stopnia mnie to nie irytuje. Bardziej zastanawia po co wykonywać dodatkową pracę tylko po to, aby skomentować jako blog? Od razu pojawia się skojarzenie z chęcią promocji, nawet jeśli może to być niesłuszne skojarzenie.

        • Wiesz, ja wolałam mieć na swoich stronach blogi, strony, które chcę przeglądać regularnie, często korzystając z prywatnego gubiłam niektóre wpisy. Nie wiem, czy promocyjnie działałam, bo sama rzadko komentuję na fb.

          • Jak najbardziej rozumiem genezę takiego działania - sama tworzę sobie listy z konkretnymi stronami albo tematycznymi albo po prostu Blog/Vlogi, bo jest faktycznie duży problem z widocznością wszystkich postów na FB i też ogarnięciem sporej ilości stron, którą chce się śledzić.
            Przede wszystkim jednak - nie jest dla mnie głównym problemem komentowanie na FB - to było tylko jedno zdanie w punkcie, które dotyczy komentowania na blogach ;) Na to chciałam przede wszystkim zwrócić uwagę, a tutaj większość odnosi się do Facebooka właśnie! :)

          • To chyba ruszyło czułe strony ;)

          • Najwidoczniej! ;)

          • Mateusz A. Mierzwiński

            BlogLovin? Możesz też subskrybować RSS/Atom. Otrzymasz wówczas powiadomienia o nowych wpisach na kompa lub telefon/tablet.

          • Ale tam nie masz treści publikowanych tylko na FanPage. Edge rank to faktyczny problem, bo 70% treści zwyczajnie nie widzisz.

          • Mateusz mówię o czasie sprzed mojego bloglovina ;)

        • Jaką dodatkową pracę się wykonuje? U mnie to prosta sprawa - mam czas na przeglądanie blogów i tego co słychać u innych blogerów to loguję się na konto blogowe i przeglądam tablicę w poszukiwaniu nowych wpisów i ciekawych statusów. Dodatkową pracą byłoby dla mnie przelogowywanie się na konto prywatne i odszukiwanie tego wybranego posta aby go skomentować.
          Co do promocji to wypowiedziałam się wyżej, że to marna forma promocji i nie traktuję tego w ten sposób… Ale nawet gdyby jakiś początkujący bloger chciał się w ten sposób promować to… Kurczę, czy tylko ja nie widzę w tym nic złego? :D

          • Rozumiem, u mnie wygląda to inaczej, bo mam wszystkie blogi zebrane na liście zainteresowań na profilu prywatnym i kompletnie nie loguję się na konto blogowe ;)

      • Mateusz A. Mierzwiński

        Niestety mieli do tego prawo. Wyobraź sobie, że na Twojego bloga, nad którym ciężko pracujesz godzinami tworząc materiały przychodzi osoba, która chce po prostu szybko zebrać nowych fanów. Zostawia sobie adresik albo komentarz z konta „blogowego”. Raz, drugi, trzeci… ile tego zniesiesz? Przecież to Twoja ciężka praca a ktoś po prostu jej nie szanuje.

        • Nie no, tutaj to myślę, że przesada z tym blokowaniem i trochę przewrażliwienie. Jednak właśnie sendo tkwi w wywoływaniu u innych właśnie takich skojarzeń, że ten komentarz nie jest pisany tylko w celu skomentowania, ale kryje się za nim chęć promocji.

          I przede wszystkim @edytazajc:disqus mówi o komentowaniu i zablokowaniu na FB, a nie na blogu. Tam trochę inaczej to wygląda.

          • Mateusz A. Mierzwiński

            @edytazajc:disqus Prawda, nie wczytałem się dokładnie. Chodzi o Facebooka - miałem okazję wypowiedzieć się już w tym temacie niżej i również popieram Twoje zdanie. Na Facebooku to wygląda trochę inaczej - głównie za sprawą istnienia Social Media, które na tym opierają podstawę działania :)

        • Ale o jakiej promocji my mówimy :D nie zauważyłam, aby jakikolwiek mój komentarz na FB przyczynił się do wzrostu fanów :D komu się chce wchodzić w profile osób komentujących blogi i sprawdzać kim jest ta osoba i poznawać jej bloga. W ogóle nie traktuję tego jako formy promowania się, bo byłaby ona zupełnie nieskuteczna, szkoda czasu.

          • @lifemanagerka:disqus Mateusz już napisał niżej, że myślał że Edycie chodzi o komentowanie ze swojego adresu bloga na innym blogu :)

        • Musialabym połowę moich Czytelników na facebooku blokować :D Brak szacunku dla pracy? Nie do wiary, że o tym pomyślałeś! Osoby, które u mnie komentują z kont blogowych najczęściej zostawiają bardzo dobre komentarze, z mnóstwem wartościowych wniosków. Takie uwielbiam. Czy się promują w ten sposób? Co mnie to obchodzi? Ja wykonuję swoją robotę, nie mam powodu ani nawet czasu na rzucanie podejrzeniami :)

    • Kiedy jeszcze miałam bloga nie z imienia i nazwiska też nie komentowałam z profilu
      blogowego. Raz czy dwa chyba mi się tak zdarzyło przez nie przelogowanie się. Opcją na trzymanie blogów w jednym miejscu jest stworzenie listy zainteresowań - sama w taki sposób właśnie przeglądam aktualności z blogów, bo w listach FB niczego nie obcina.

      To nie jest też tak, że mnie irytuje komentowanie na FB z blogowego konta do tego stopnia, aby kogoś blokować. Absolutnie nie! Zwyczajnie jednak zastanawia mnie sens takiego komunikowania się jako marka, a nie jako osoba. W obecnym blogowaniu już mało kto jest na tyle anonimowy, aby ukrywać swoje imię i nazwisko. I jasne, rozumiem, że prowadzi się bloga pod określoną nazwą czy pseudonimem. Jednak nawet te nazwy, blogi czy pseudonimy mogą się zmieniać - nawiązując kontakty jako osoba z imienia i nazwiska stawia się paradoksalnie bardziej na swój rozwój niż stawiając na nazwę, która może ulec zmianie, a dodatkowo od razu pojawia się skojarzenie, że zależy nam przede wszystkim na promocji swojego miejsca w sieci.

      • Mateusz A. Mierzwiński

        Ja jednak jestem bardziej stanowczy tutaj. Komentowanie z profilu nazwijmy to „firmowego” to komentowanie komercyjne - chcecie czy nie. Jeśli chcecie pozostać anonimowi nie prowadźcie bloga. Pierwszy lepszy zjazd blogerów i przestaniecie być anonimowi, nie mówiąc o tym, że Google i tak wie dzięki kochanym ciasteczkom zostawianym przez skrypt reklamowy :).

        Przecież to są Wasze treści, same stworzyłyście te teksty - czego tu się wstydzić? Tego, że zebrałyście się na odwagę, odwaliłyście kawał roboty i rozwijacie swojego bloga? To nie jest blog sąsiada tylko kawał Waszej pracy. Trochę to zalatuje mi rzutem granatem i natychmiastową ucieczką z podkulonym ogonem do swojego „pseudonimu” czy „nicka” - jak wolicie.

        Nie wstydźcie się wyrażać swojego zdania jako osoby fizyczne, bo macie do tego pełne prawo* - tworzenie markowego bloga a komentowanie to co innego. Komentuje „Mateusz Mierzwiński” a nie „blog” wykorzystując najprostszą logikę. Jeśli kogoś obrażę swoim komentarzem, to ja oberwę a nie misterny „blog” czy anonimowy „ktoś”.

        * - pełne prawo do komentowania nie oznacza, że właścicielowi komentowanego bloga musi ten komentarz się podobać. Może go oczywiście usunąć i ma do tego również pełne prawo.

    • Ja się podpisuję pod tym, bo sama nie zamierzam działać w sieci z imienia i nazwiska. Wszystko co związane z blogiem/blogowaniem/czytaniem blogów robię zawsze z konta blogowego i mi to nie przeszkadza. Tak jak mówi Agnieszka - w blogowym świecie jestem nickiem i nazwą bloga :)

      • Nie sądzę by przedstawienie swojego imienia było aż tak dużym obdarciem z prywatności, a o wiele naturalniej wyglądałaby rozmowa z kimś, kto ma imię a nie nazwę ;)

    • Zuza | Zaczytana Susan

      Zgadzam się z każdym jednym zdaniem i sama nie wyraziłabym tego lepiej :). Identyczne wnioski nasunęły mi się kiedy czytałam tekst wpisu, choć sam wpis uważam za bardzo przydatny. U mnie jest kwestia długiego imienia i nazwisk, w tym momencie już dwóch, ale za ciekawą uważam sugestię z dodaniem imienia przed nickiem. Bardzo praktyczne! Zaraz sobie zmodyfikuję :). Dobrze jest oddzielić życie prywatno-zawodowe od hobby jakim dla mnie jest blogowanie. Bloga założyłam z myślą o tym, by nie zarzucać informacjami o książkach wszystkich w koło (jak dotychczas) tylko bezpośrednio zainteresowanych.
      Szkoda, że nie pomyślałam od początku, żeby bloga nazwać moim imieniem i nazwiskiem, no ale to też miało swój cel. Co do reszty zgadzam się, że natrętne reklamowanie swojego bloga jest nie na miejscu, sama zawsze uważam czy aby na pewno dobrze robię kiedy wklejam linka do postu, al jeśli jest ewidentnie w temacie, a komentarz byłby właściwie przepisaniem posta, to wolę wkleić link - wtedy ktoś, kto chce przeczytać - przeczyta, a kto nie ten nie dostanie spamu w postaci długachnego komentarza ;).
      Pozdrawiam!

  • „Komentowanie na innych blogach z umieszczaniem linków w treści komentarza jest bardzo passe, faux pas i generalnie jest szczególnie beznadziejną próbą zwrócenia na siebie uwagi i przyciągnięcia czytelników.”

    Ja się osobiście nie zgodzę z tym stwierdzeniem. W wielu przypadkach komentujący uzupełniają treść wpisu lub zwraca uwagę na swoje inne poglądy na dany temat, odsyłając odsyłaczem do siebie. Nie mówię oczywiście o spam linkach lub osobach „zapraszających do siebie” często nawet w sposób zautomatyzowany. Powiązania treści tematycznych jest również dobrze widziane przez wyszukiwarki internetowe dla obu stron. Pod warunkiem, że content jest autorski a nie kopiowany…

    Co do słów z pierwszego akapitu, poważna osoba/instytucja/marka/blogger etc. nie chce być anonimowa. Zapewne taka osoba chce, aby autor posta i czytelnicy mógł zapoznać się z jego twórczością. Oczywiście ja osobiście nie mam nic przeciwko jeśli istnieje tematyczne powiązanie między stronami.

    • Z jednej strony masz rację, ale z drugiej autorzy blogów skupiających się wokół jednej tematyki musieliby nieustannie linkować do siebie, bo piszą tak naprawdę w większości o tematach bardzo ze sobą powiązanych.
      Mielibyśmy wówczas jedno wielkie link party pod każdym postem!

      Poważny bloger, bo przecież o blogerach tutaj mówimy, nie powinien opierać swojego rozwoju i możliwości dotarcia do czytelników na dostatecznie częstym eksponowaniu swojego adresu w sekcji komentarzy na innych blogach ;)

      • Mateusz A. Mierzwiński

        @HakerEduPL:disqus Pytanie czysto teoretyczne - czy GoogleBot w ogóle indeksuje komentarze z Disqusa? Z tego co wiem jego wsparcie dla JavaScriptu jest bardzo ograniczone, zatem Disqusa prawdopodobnie nawet nie uruchomi. Jakieś info w tym temacie?

  • Gdy zobaczę w komentarzu link - tfu, próbę nachalnej reklamy, po prostu tam nie zaglądam. Chyba, że komentarz będzie naprawdę wyczerpujący, ciekawy czi intrygujący. Popieram dwie formy pozostawiania odnośników na swój blog - gdy ktoś jest w stanie zaoferować mi tam swoją dłuższą wypowiedź odnośnie tematu, który poruszyłam w moim wpisie lub gdy wyraźnie o to poproszę :)
    Czasami sama zostawiam krótkie, banalne komentarze, jedynak tylko wtedy, gdy widzę niezbyt wysoki poziom samego wpisu, a chcę komuś zrobić tym przyjemność. Może się chociaż uśmiechnie, gdy pojawi się tam chociaż jeden komentarz. Natomiast długie formy pisemne wybieram standardowo przy blogach, które czytam systematycznie, albo które zaintrygują mnie tematem :)

    • Oczywiście - gdy istnieje zachęta do dzielenia się swoimi materiałami to jak najbardziej ten link jest mile widziany. Generalnie istnieje pewna grupa wyjątków, w których te linki mogą się pojawić i będą kompletnie nienachalne. Jednak to są wyjątki i wyjątkowo rzadko się pojawiają w naturze ;)

  • Być może takie umieszczanie swojej autoreklamy w komentarzach to lenistwo. W końcu tak najłatwiej zostać zauważonym, pokazać się. Ciężej jest pozycjonować bloga czy pisać wartościowe komentarze, aby inny bloger zainteresował się. Inną sprawą jest, że twórca posta z pewnością nie kliknie w taką nachalną i kłujący w oczy reklamę. Błędne koło się zamyka.

    • Mimo wszystko nie chcę widzieć w takich działaniach złych intencji. Szczególnie, że te komentarze bardzo często są wartościowe. Może to po prostu połączenie niewiedzy z przekonaniem, że „przecież to nic złego”?

  • BogusiaM

    Dla mnie to oczywiste, że osoby, które piszą komentarz pod moim postem, a również prowadzą bloga - odwiedzę. Nie na każdym z tych blogów zostawię komentarz, jeżeli nie interesuje mnie zawarta w nim treść. Więc uważam za zbędne to całe zapraszanie;p

    • Dla mnie nie jest zbędne, bo z wielką przykrością usuwam komentarze z linkami do swoich blogów, wpisów, sklepów itd., itp., które poza linkiem, w ramach „podpisu” chyba, zawierają naprawdę wartościową treść. Można się promować właśnie tym wartościowym komentarzem - on sam zachęcać powinien do sprawdzenia kim jesteśmy :)

      • Madl-len

        W Disqus jest możliwość moderacji (edycji) treści komentarzy pozostawionych przez Czytelników. Jeśli ktoś zostawi komentarz z linkiem, który nijak ma się do treści bloga, to taki link można usunąć, tym samym zostawiając pozostałą treść, często bardzo wartościową. U siebie pozwalam na linki, które są nawiązaniem lub uzupełnieniem do komentowanego wpisu, a kiedy pojawia się niepożądany odnośnik to link usuwam i informuję o tym w odpowiedzi na niego.

        Co do komentowania przez profil blogowy/firmowy na Facebooku, to powiem Ci, że mam polubione niektóre profile tylko z prywatnego lub tylko z blogowego. Coś musi mnie bardzo zainteresować/poruszyć bym się odezwała z któregokolwiek profilu. Chociaż przyznaję, że jestem osobą, która ogólnie na Facebooku komentuje od wielkiego dzwonu :)
        Pisałam to ja - Madl-len z nazwy, z imienia Magdalena ;)

  • Anna Ewelina Wilczyńska

    Strach tu teraz coś komentować;).

  • Ciagle dziwie sie ze blogerzy tak nie wierzą w blogerska próżność i to, ze szansa na „obczajenie” merytorycznego komentarza jest całkiem wysoka. Zaś w przypadku słupa reklamowego gwałtownie spada. Cóż, może sie naucza. W przeciwnym razie będzie to selekcja naturalna.

    • Myślę, że takie osoby powinny przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy taka ich strategia działania faktycznie przynosi korzyści. Jestem pewna, że większości przypadków, jeśli tylko szczerze odpowiedzą sobie na to pytanie, okaże się, że wcale ten plan na marketing się nie sprawdza.

  • Mnie az tak nie przeszkadza nazwa bloga,ale ja jestem na darmowej domenie blogspota, moze to dlatego. xD A tak powaznie, to jesli komentarz jest na poziomie, to niech sobie bedzie z nazwą bloga zamiast użytkownika. Gorzej, gdy nie zawiera nic poza ” zapraszam do mnie”.

  • Kinga Kupczak

    Ja sama mam trudności z pozostawianiem komentarzy na innych blogach. Lubię sie wypowiadać, lubię mieć własne zdanie, ale najzwyczajniej boje sie, ze komuś one sie nie spodobają. Boje sie zaszczucia, bo w takich czasach żyjemy. Ale mniejsza o to, nie o tym tutaj jest ten wpis.
    Co mnie irytuje w komentowaniu? Brak reakcji na pozostawione przez autora pytanie. Przecież piszący posta nie po to stara sie zachęcić Czytelnika do konwersacji, by przeczytać jedynie „tak zgadzam sie z Tobą, wbijaj do mnie, bo nowy post”. Są social media od informowania o nowym wpisie, są wspomniane liniowe party, co jest swietnie, bo można odwiedzić nowe, wartościowe blogi. Ale równie dobrze można to zrobić, gdy sie widzi wartościowy komentarz (sama to praktykuje - jak czyjaś wypowiedz na odwiedzanym blogu wzbudzi we mnie świetne emocje, to odwiedzam go sprawdzam co ma do powiedzenia u siebie). Co do nazw - serio myślałam, ze juz takowych nie ma, ze w blogowym świecie kierujemy sie swoim nickiem czy imieniem i nazwiskiem. Tak jest bardziej „profesjonalnie” - Czytelnicy inaczej na nas patrzą.

    • Rozumiem skąd u Ciebie takie obawy przed komentowaniem jednak jeśli będziesz powstrzymywać się przed działaniem, w tym wypadku będącym komentowaniem, tylko dlatego, że komuś może się nie spodobać to co robisz, myślisz czy piszesz to nigdy nie będziesz w stanie działać w sposób, który Tobie odpowiada.
      Zawsze znajdą się ludzie, którzy mogą się nie zgodzić z Twoją opinią, nie unikniesz tego. Jeśli powstrzymasz się od wyrażania własnego zdania pozbawiasz się z kolei możliwości nawiązania kontaktu z tymi, którzy myślą podobnie jak Ty!

      Odnośnie reakcji na postawione przez autora pytanie tutaj poruszyłaś temat tworzenia treści angażujących czytelnika.
      Czasem zdarza się tak, że faktycznie jest pytanie i czytelnik może i chciałby coś napisać, ale właściwie nie ma co dodać do tematu, wydaje mu się, że sprawa została wyczerpana przez blogera. Sama mam kilka takich postów, w których chętniej widziałabym większą dyskusję, ale z drugiej strony rozumiem, że w danym temacie może już nie istnieć nic do dodania, bo w dużym stopniu go wyczerpałam. To kwestia wprawienia się i umiejętności zatrzymywania w pewnym momencie w swoim pisaniu - tak, by czytelnicy mieli podstawę do rozpoczęcia dyskusji, a nie tylko do przytaknięcia głowami :)

  • Ania

    Zgodzę się co do tego, że do poznania osoby komentującej zachęca wartościowy komentarz, a nie zamieszczony w nim adres bloga, bo też tak mam. Za to nie bardzo rozumiem Twoje oburzenie odnośnie komentowania postów np. na fb jako strona. Po to mam założony fanpage żeby to na nim i za jego pomocą komunikować się z blogowym światem, wszyscy wiedzą wtedy, że ja to ja (wiesz, ile razy zdarzyło mi się nie wiedzieć od kogo jest komentarz pisany z prywatnego konta?). Poza tym, blog nie jest moją pracą i źródłem utrzymania, mam też prywatne życie i niekoniecznie na obecnym etapie chcę mieszać te dwe kwestie. Strona prywatna, podpisana imieniem i nazwiskiem zarezerowowana jest dla wąskiego grona bliskich mi ludzi, dla których jestem Anią W… , natomiast dla czytelników jestem po prostu Anią ze strony xyz. I niech tak zostanie.

    • Heh, cały mój post dotyczy komentowania na blogu, a najwięcej emocji wzbudziło jedno zdanie dotyczące Facebooka ;) Nie jestem komentowaniem jak strona na FB oburzona, zwyczajnie zdziwiona i trochę nie rozumiem, po co robić sobie dodatkową pracę z przelogowywaniem i jedyne skojarzenie, jakie mi się pojawia to właśnie chęć promocji.
      Jednak są przypadki, chociażby taki, jak opisany przez Ciebie, w którym rzeczywiście jesteś w blogowaniu anonimowa i taka chcesz pozostać - wówczas ok, rozumiem, ma to dla mnie jakiś głębszy sens :)

  • Nie ze wszystkim się tu zgodzę. Jeśli chodzi o zostawianie tych odnośników do swoich stron… czasem sama je zostawiam, podpisując się swoim imieniem, a w nawiasie wpisując swoją nazwę strony. Nie uważam, by było to coś szczególnie złego. Zwłaszcza jeśli jest poprzedzone długim komentarzem z moimi myślami. Na przykład tu u Ciebie nie zostawię nazwy bloga, bo masz to cudowne narzędzie Disqus, ale niektórzy go nie mają. No i wiem po sobie, że czasem jestem nieco sfrustrowana, bo ktoś zostawił komentarz i nie podał swojego bloga. Jak mogę odnaleźć stronę takiego delikwenta? Sprawa nie do końca dla mnie jasna. W takich wypadkach, błogosławię każdego, kto gdzieś na szarym końcu zostawi swój adres bloga. Oczywiście, jeśli nie ma go gdzieś indziej wpisanego (jak np. w odnośniku do bloggera, albo w takim Disqus). Co się tyczy zapraszania do siebie. Tu absolutnie się z Tobą zgodzę. We wszystkich calach i na całej rozciągłości. Jeśli ktoś będzie chciał to i tak Cię odwiedzi, a jeśli nie… no cóż, „zapraszam do mnie” może Ci tylko zaszkodzić.
    Pozdrawiam,
    Martyna

    • A nie widzisz w tym reklamy? Działania, które autor bloga może odebrać jako pisanie komentarza tylko po to, aby na końcu zostawić link do siebie? To działanie mocno promocyjne i o ile zdaję sobie sprawę, że wszystkim zależy na dotarciu do coraz większego grona odbiorców to jednak można to robić w sposób o wiele bardziej subtelny i nie budzący skojarzeń wyłącznie z reklamą.
      Zawsze jest możliwość podania swojego adresu w różnych profilach - albo właśnie na Disqusie albo na bloggerze. Jeśli ktoś tam nie podał swojego odnośnika, a zależy Ci na poznaniu jego bloga to zawsze możesz zapytać takiego „delikwenta” o to, gdzie można go znaleźć :)

    • Mam tak samo. Obecnie na blogu mam zainstalowanego Disqusa i nie mam nic przeciwko zostawieniu swojego adresu w treści lub nazwie (choć to zdecydowanie gorzej wygląda),jeśli nie ma na Disqusie konta. Sama w przypadku systemu komentowania, w którym nie mogę pozostawić utajonego adresu do siebie, na końcu umieszczam adnotację, jak można mnie znaleźć. Ok, komuś może wydać się to czystą reklamą, ale w blogowym świecie chodzi o to, aby znaleźć ciekawe blogi i je czytać, a znając tylko imię takiej osoby i często nic więcej, jak mamy ją znaleźć? Albo jak mają znaleźć nas? Nie każdy chce zakładać konto na Disusie czy Blogspocie, czy jakimkolwiek innym portalu umożliwiającym sprawne komentowanie na blogach.
      Dlatego tego nie tępię. Oczywiście irytuje mnie, gdy ktoś zostawia adres bloga w treści, mimo że kliknięcie w jego imię/nicka i tak mnie tam w jakiś sposób przekieruje. To już jest mało fajne i od czasu do czasu robię z tym porządek.

  • przeglądając blogi kompletnie ignoruje komentarze gdzie są linki i inne zaproszenia do odwiedzenia, w ogóle nie zachęca to do kliknięcia - lepszy byłby już merytoryczny komentarz

  • Sylwia Pawlak

    „Zapraszam do mnie” jest chyba moim ulubieńcem. Nie lubię też tego, że niektórzy traktują wszelkie linkowe party (czy to na blogach, czy na grupach fb) jedynie jako promocję własnego linku i nic więcej od siebie nie dają, nie zaglądają do innych. Sama biorę udział w takich inicjatywach tylko wtedy, kiedy wiem, że mam czas, żeby pozaglądać w inne miejsca.

    • Dokładnie tak - sama mam pootwierane kilka wpisów z linkowymi party i czekają aż faktycznie będę mogła wziąć w nich udział czyli zajrzeć i udzielić się u innych :)

  • Patrycja

    Uff.. Cieszę się że jako początkująca blogerka nie popełniłam tych błędów :) I nigdy nie zrozumiem fenomenu „Fajny tekst. Zapraszam do mnie” czy ktokolwiek wchodzi na taki blog, po takim komentarzu?

    • Zdecydowana większość nie wchodzi, ale w pewnych grupach - i tutaj używałam tego uproszczenia o blogspotcie - takie komentowanie jest uznawane za normalne i naturalnym następstwem ma być wejście na bloga tego komentującego :D
      Dla mnie to abstrakcja i spamowanie, ale najwidoczniej nie wszyscy zdają sobie z tego sprawą. Stąd też ten post - edukować warto ;)!

      • Patrycja

        Potem trzeba zaobserwować i już nigdy więcej nie wchodzić ;) To dla osób lubiących duże cyferki - w obserwatorach, wejściach i bezwartościowych komentarzach ;)

  • O ile z większością wymienionych przez Ciebie punktów zgadzam się w 150% (a zwłaszcza z „zapraszam do mnie”),tak z pierwszym z nich nie zgadzam się zupełnie. Rozumiem, że większość blogerów tworząc coś podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem, bo chce być rozpoznawalna i chce żeby blog był przedłużeniem tego, co robi. Wtedy uważam tak samo jak Ty, że podpisanie się w komentarzu imieniem i nazwiskiem jest najlepszą opcją. Natomiast dla mnie mój blog jest pasją i tworzę go dla przyjemności. Moja praca jest zupełnie z nim nie związana, a ze względu na jej specyfikę nie chcę (a nawet byłoby to dla mnie niekorzystne),by osoby, które mogą w jakiś sposób być ze mną powiązane prywatnie czy zawodowo, wiedziały, że akurat ja jestem autorką tego konkretnego bloga. Dlatego też każdy komentarz podpisuję nazwą bloga, z którą się utożsamiam i taką nazwę posiada każde konto, z którego korzystam w związku z blogowaniem. Także wydaje mi się, że akurat ten punkt nie powinien nikomu przeszkadzać, ale to tylko moje zdanie, a oczywiście każdy może mieć inne;) Tak poza tym świetny i bardzo wartościowy wpis!:)

    • Ujawniając imię raczej nie obdzierasz się aż tak z prywatności, a o wiele lepiej to wygląda niż tylko sama nazwa :)

      • Może i nie;) Tobie łatwo jest posługiwać się imieniem i nazwiskiem, bo tak brzmi nazwa Twojego bloga. Jednak ja pozostanę przy posługiwaniu się nazwą, bo swoją nazwijmy to ‚blogową’ markę tworzę właśnie w ten sposób, a dla mnie nie wygląda to źle i nie przeszkadza mi u innych. Ile ludzi tyle opinii, co zresztą jest potrzebne:)

        • Posługiwałam się nimi również wówczas gdy blog miał nazwę nie z mojego imienia i nazwiska :) Myślę, że warto jednak przemyśleć pewne uwagi innych blogerów, szczególnie jeśli dotyczą udzielania się na ich stronie ;)

  • Odwiedzam Twojego bloga już jakiś czas. Warto więc w końcu się wypowiedzieć.

    Bloguję od kilku dobrych lat. Niemal od początku jestem blogerem posługującym się pseudonimem. Wiem, że jest to kwestia mojej nieśmiałości i strachu przed opinią znajomych i rodziny (taki już mój mankament). Ale myślę sobie, że warto to zmienić. Przełamać się. Póki co na blogu pojawiło się moje zdjęcie. Być może przyjdzie czas na imię i nazwisko (oba zresztą bardzo ładne). ;-) Jednocześnie uważam, że pseudonim nie jest czymś odstraszającym. Przecież nawet Aleksander Głowacki znany jest jako Bolesław Prus. Nie skreślam takich blogerów, ponadto uważam ich za kreatywne i ciekawe osoby. Natomiast linkowanie w komentarzu jest wskazane tylko i wyłącznie wtedy, gdy ma merytoryczne uzasadnienie. „Zapraszam do mnie” odstrasza najbardziej.

    • Cieszę się, że się przełamałaś do wypowiedzi, szczególnie w takim temacie :) Fajnie by jednak było wiedzieć, do kogo się zwracam. Oczywiście, pseudonim to nic złego. Jednak przykład, który podałaś zawiera w sobie imię. To wiele ułatwia ;)

  • Wychodzę z założenia, że jeżeli kogoś zainteresuje moja wypowiedź, to mnie po prostu znajdzie (chociażby po profilu na Disqusie),nie potrzebuję do tego podpisu z zaproszeniem / podlinkowaniem / czymkolwiek, co mnie rozreklamuje. Moje wypowiedzi są moją wizytówką, nie zamierzam jednak siebie nikomu narzucać, zwłaszcza, że nie jestem na swoim. Treści komentuję tylko wtedy, gdy przeczytam i mam coś do powiedzenia, a od reklamy są inne media, które takową umożliwiają - np. poprzez wrzucenie kilku złotówek na Facebooka. Swoją drogą, jestem przekonana, że podpisy z rodzaju: zapraszam do mnie na xxxxxx - przyciągają tylko tych, którzy sami stosują podobne zabiegi LUB którym zależy wyłącznie na liczbach.

    • „Moje wypowiedzi są moją wizytówką” - brakowało mi takiego zdania w tekście, idealnie to ujęłaś!
      Odnośnie przyciągania osób stosujących podobne zabiegi - najpewniej tak i w efekcie dostaje się to, co się samemu daje. Zostawiasz po sobie niewartościowe treści i otrzymujesz w zamian niewartościowy ruch.
      Zasada wzajemności jest bezlitosna ;)

  • Gdy byłam jeszcze (bardzo) początkującą blogerką to zdarzało mi się wrzucić linka na koniec komentarza ale szybko się opamiętałam i teraz się całkowicie z Tobą zgadzam. Czasem nawet się zastanawiam czy komentarze typu „No super zdjęcia z Lizbony, zapraszam do mnie bo u mnie możesz zobaczyć moje zdjęcia może czegoś się dowiesz” mnie nawet nie obrażają ;) Oczywiście są też osoby „zajmujące się SEO” które wklejają linki z jakimiś słowami kluczowymi, wykorzystują mój blog do swojej pracy…
    Tak czy inaczej, po prostu wprowadziłam zasadę że wszelkie linki, zapraszajki i inne od razu usuwam. Nawet wtedy gdy komentarz jest fajny i merytoryczny.

    • Na początku każdej działalności popełnia się błędy, to normalne :)
      Polityka odnośnie nieprzepuszczania żadnego komentarza z linkiem na spory sens, sama również mam wprowadzoną taką moderację, i właśnie wyłapuje ona większość „specjalistów” od SEO ;) !

  • small City life

    Może trochę odbiegnę od tematu, ale mnie np. bardzo denerwuje kiedy autor bloga (nie wiem czy chce w ten sposób nabić sobie licznik komentarzy, czy zależy mu może, aby każdy z komentatorów otrzymał odpowiedź zwrotną) odpowiada na każdy komentarz pod swoim postem. Owszem, miło jest otrzymać odpowiedź autora na swoją opinię, ale na wielu blogach widzę zupełnie niepotrzebne odpowiedzi typu: „Zgadzam się”, „Myślę tak jak Ty”, „Ja też”. Skoro autor wyraził już swoje zdanie w poście to, chyba, nie ma potrzeby podbijania go jeszcze w komentarzach. Rozumiem - gdyby wnosiły one jeszcze coś do dyskusji, ale często nie wnoszą. Nigdy nie uważałam, że nazwa bloga jako nazwa profilu do komentowania jest czymś złym. W sumie to nie mam jej u siebie dlatego, by ktoś mnie odwiedzał, sama robię to stosunkowo rzadko, ale łapię się na tym, że widząc, nazwę w profilu, odruchowo wchodzę i zaglądam na bloga tego użytkownika, bo po prostu wiem, że go ma. ;)

    • Rozumiem, co masz na myśli. Sama jednak obserwuje sytuację odwrotną, w której blogerzy pozostawiają komentarze bez odpowiedzi i bardziej w tym widzę złe podejście do blogowania niż w tych komentarzach trochę „na siłę”. Rozwiązaniem na docenienie komentarza pozostawionego przez Czytelnika jest jego zaplusowanie go na Disqus - sama często to robię :)

      • Zuza | Zaczytana Susan

        O właśnie. Ja planuję zmienić u siebie na blogu sposób komentowania na disqusa bo w moim obecnym nie mam możliwości plusowania, a że na prawdę miło mi, gdy ktoś zostawia komentarz, chcę mu podziękować czy odpowiedzieć i na prawdę nie chodzi tutaj o „podbijanie” sobie ilości komentarzy w poście.

  • Karolina | ThePolaroidBook.net

    W większości Twoich wypowiedzi zupełnie się z Tobą zgadzam, jednak tutaj jest jedna kwestia, która wywołuje mój sprzeciw. Chodzi mi o ten nieszczęsny pseudonim w komentarzu. Jestem starym internetowym wyjadaczem, wieloletnim użytkownikiem i moderatorem na różnych forach, które kwitły w późnych latach 90 i wczesnych dwutysięcznych. Pierwszego bloga założyłam jako 12-latka i pisałam o pierdołach, piątkach z polskiego, dwójach z matmy i pierwszych miłościach. I wtedy normalne było zachowanie anonimowości (jako takiej) w sieci poprzez korzystanie z pseudonimów. Wiem, że dziś używanie pseudonimu w działalności profesjonalnej lub chociażby zakrawającej na profesjonalną, jest niezbyt mile widziane (mail w CV „niunia132354” to lekka kicha). Natomiast uważam, że podpisywanie się w komentarzu pseudonimem nie jest niczym generalnie złym - można zawsze pójść na kompromis jak ja i umieścić w nazwie jedno i drugie. ;) Dla mnie nazwa bloga w podpisie sygnalizuje, że jestem twórcą i jako twórca się wypowiadam. Jeśli nie zależy mi w danym miejscu na podkreślaniu tego faktu - nie komentuję jako zalogowany użytkownik i podpisuję się samym imieniem, co też mi się zdarza. Dodatkowo jeśli chodzi o sugestię, żeby „przemyśleć uwagi blogerów w kwestii udzielania się na ich stronie” - trochę takie - pisz tak, jak chcę, albo nie pisz w ogóle. No nie. Jeśli wpis, komentarz, nie zawiera chamstwa, wulgaryzmów, tony linkowania, haseł „obs za obs kom za kom”, to nie widzę powodu do takich sugestii. Nazwa w opisie nie jest czymś, co powinno przeszkadzać w fajnej, miłej dyskusji.
    Ale to moje zdanie no. :)
    Żeby było jasne - nic złego nie mam na myśli. :)

    • Kompletnie nie miałam na myśli przypadku takiego, jak Twój. Mówię o komentarzach, które są udzielane przez strony internetowe a nie „Karoliny | nazwa” ;)
      Nie ma dla mnie znaczenia czy będzie to imię, pseudo czy nick - niechże po prostu wiem, do kogo mówię, bo źle wychodzi mi personifikowanie nazwy „Fioletowe sterty książek” :)

      Odnośnie „pisz tak, jak chcę, albo nie pisz w ogóle”. Generalnie jestem daleka od tworzenia sobie na blogu laurek. Nie moderuje treści i nie zdarzyło mi się usunąć żadnego komentarza, w którym ktoś wyraził zdanie odmienne do mojego. Jednak, co do zasady uważam, że bloger ma pełne prawo do zachowania na swojej stronie takich komentarzy, jakie mu pasują. Bo to jest jego strona, jego miejsce i ma prawo mieć na nim wszystko tak poukładane, jak mu pasuje, nawet jeśli pasują mu same laurki ;)

  • Jeszcze nikt nie stworzył oficjalnej netykiety blogera, zasad, które definiowałyby co wypada, a czego nie wypada robić. Jeśli jednak kiedyś coś takiego powstanie, to mam nadzieję, że będzie wyglądać dokładnie w takiej formie w jakiej to opisałaś, bo zgadzam się z każdym punktem.

    Powstaje coraz więcej ciekawych blogów, które warto czytać. Autorów takich blogów naprawdę łatwo „wyłapać” w komentarzach na różnych blogach. Nie trzeba przy tym kombinować i zamieszczać linków, czy niepotrzebnie się reklamować. Jeśli treść komentarza będzie ciekawa, to sam zainteresowany bez problemu znajdzie link do bloga autora komentarza.

    • Dzięki! :) Blogosfera rządzi się swoimi prawami, każdy bloger ustala swoje reguły na swojej stronie. Jednak zbiór podstawowych zasad, które byłyby też wskazówką dla nowych czytelników i blogerów, by nie zaszkodził.
      Samej udaje mi się z powodzeniem właśnie „wyłapywać” bardzo ciekawe miejsca w sieci i ich autorów dzięki zwracaniu uwagi na ciekawe komentarze, nie podczas moderowania ich z linkami ;)

  • Vandrer Uggle

    Vandrer może ma narazie zbyt mało poczytnego bloga żeby mieć tego typu komentarze u siebie ale na wielu poczytniejszych znajduje ich mnóstwo. Super wpis zapraszam do mnie i adres - nazbyt to odrzucające. 100 proc. zgody z Twoim tekstem ale jeden dodatek. Co czynić w sytuacjach kiedy wywiązuje się dyskusja i aż trudno nie napisać że taki sam temat poruszało się u siebie na blogu, że mógłby on być rozwinięciem do tego itd. I nie chodzi tu o promocję samą w sobie ale właśnie chęć wkładu czy też poznania innych opinii? Nawet ni chodzi tu o wklejenie linku ale poinformowanie o swoim wpisie.

    • Jeśli toczy się dyskusja można w swobodny sposób napisać, że również zainteresował Cię ten temat i wyraziłaś w swoim wpisie zdanie na jego temat, albo dodałaś coś, omówiłaś z innej perspektywy :)

  • www.thinklight.pl

    Muszę powiedzieć, że sam wpis jest bardzo ciekawy (chociaż sama nie ze wszystkimi poradami się zgadzam),to jednak to co dzieje się właśnie w samych komentarzach pod postem jest chyba jeszcze bardziej interesujące! Dobrze jest poznać opinię tak wielu blogerów działających w internecie o wiele dłużej niż ja. Osobiście uważam, że każda rozsądnie myśląca osoba odróżni „reklamę” od uzasadnionego linkowania (czasami nie ma w tym nic złego moim zdaniem). W każdym razie miło było poznać punkt widzenia tak wielu twórców internetowych na ten temat.

  • Pingback: FOTO Wrzesień. Miesiąc na zdjęciach. | EwelinaMierzwinska.pl()

  • Paulina Staniszewska

    Zgadzam się w 100%. Jestem początkującą blogerką, ale to co mi się w tym najbardziej podoba to nawiązanie relacji. Blogowanie może być świetnym sposobem na poznanie ciekawych ludzi, otwarciem się na pewne tematy. Kiedy jest to bezsensowne komentowanie tylko z nadzieją na to, że właściciel bloga odwiedzi Twój blog to moim zdaniem niknie cała magia blogowania. Może te osoby jeszcze nie dojrzały do prawdziwego blogowania. Dla mnie nie liczy się ilość wyświetleń. Zrozumiałam, że najważniejsza jest relacja między osobami,których teksty czytam.

    • Nie mogłabym tego lepiej ująć! :) Relacje, nowe znajomości, reakcja na napisany tekst, która jest na tyle poruszająca, że właśnie chce się zostawić ten komentarz i nawiązać kontakt. Dla mnie to kwintesencja blogowania, liczby stają się jego efektem ubocznym ;)

  • tpiapiac

    Ciekawy post - w myśl tego z czym się spotykam, w zasadzie… na codzień :D
    Tak bardzo wpieniają mnie koemntarze typu „Fajny blog, wpadnij do mnie”, albo „Świetne opowiadanie, też piszę - to mój link…”, a słowo „opko” to już po prostu wpędza mnie do grobu…
    Niemniej jednak, przyznam że nie pomyślałem wcześniej, iż można tworzyć coś w rodzaju tutorialu dla komentatorów.

    Ale co zrobić.
    Niektórych nie nauczysz, bo to szansa na „wybicie się”, czy coś…
    Nie powiem żebym za młodu nie stosował podobnej techniki, niemniej jednak zawsze starałem się odnaleźć coś ciekawego w treści tego, co mieli do zaprezentowania inni autorzy (nie wiem czemu, ale od pewnego czasu chodzi za mną, zapewne nieistniejące, słowo „autorowie”… W kazdym razie -),nawet jeśli ich twory to nie moja bajka. Spam tylko wtedy, gdy tamci się na niego godzą, miejmy do siebie choć trochę szacunku.

    Niemniej jednak, nie zgodzę się z tym, że podawanie linku to coś złego, abstrahując od rzucania spamem gdzie popadnie… Czasami zadarzają się perełki - osoby o zainteresowaniach podobnych do twoich, które z kolei mają inny punkt widzenia i po zaprezentowaniu swoich myśli, zostawiają np. odnośnik do postu, w którym i oni opisali własne rozważania na podobne tematy. Niekiedy to idzie w tym kierunku właśnie, więc jest to też bardzo dobry sposób na nawiązywanie ciekawych kontaktów.

    • Ten „tutorial”, jak nazwałeś ten wpis ;) powstał z potrzeby chwili gdy moderowałam kolejną dawkę komentarzy :D
      Odnośnie tych wartościowych linków - od każdej reguły są wyjątki i jasne, że przy sporym połączeniu tematycznym i dodaniu do linka komentarza wnoszącego coś do dyskusji to może nie być nic złego. W zdecydowanej większości przypadku jednak spotykam się zwyczajnie z nachalną reklamą ;)

      • tpiapiac

        Rozumiem, że ten blog to twoja praca, niemniej nie myślałaś w ogóle o tym, by stworzyć odrębną zakładkę dla niechcianych komentarzy?
        Choć nie jest to rozwiązanie szczególnie popularne dla ludzi, którzy blog traktują jako sposób na życie, to jednak - wydaje mi się - że odnaleźli by w tym niemałą pomoc. Odpowiednia zakładka zdecydowanie odwróciłaby uwagę „sztucznego tłumu” od pozostawiania spamu w miejscach, gdzie toczą się wartościowe rozmowy. Tak to działa przynajmniej w teorii.
        W praktyce jest tak, że nie każdemu dogodzisz i czasem znajdzie sięzagubiona,ado tego czarna owca, która wyłamie się z szeregu i palnie coś po swojemu i dla siebie, niemniej jednak są to wtedy pojedyncze przypadki - odnoszę się do własnego przypadku, niemniej ja prowadzę raczej hobbystyczną działalność na darmowej platformie.
        Nie jestem pewien jak to działa na innych portalach, chociażby właśnie na disqusie,ale wydajemi się, że gdyby wyodrębnić ów zakładkę, łatwiej byłoby potem usówać spam, bo znajdowałby się w jednym miejscu… tak sądzę…

        Nie wiem, to taka luźna sugestia :)

        • Przyznam, że nie widzę zbytniej przydatności w tworzeniu takiego cmentarza dla niechcianych komentarzy ;) Komu miałoby się to przysłużyć? Chyba tylko trollom, które będą później szczycić się obecnością w takiej zakładce :D

          • tpiapiac

            Wydaje mi się, że byłoby to właśnie bardziej pomocne dla kogoś, kto zajmuje się blogowaniem w sferze zarobkowej, bo nie musiałabyś (wezmę sobie twoj blog zaprzykład) tracić czasu ani się specjalnie męczyć z pojedynczym usuwaniem każdego zbędnego komentarza z pomiędzy postów, co jest czasem pracochłonne i zawsze irytujące - „jeden śmietnik, by wszystkie zebrać i jeden by wszystkimi rządzić” :D
            Rzecz jasna, nie wiem jak to działa na płatnych platformach blogowych, ale na np. blogspocie można w bardzo szybki sposób zarządzać poszczególnymi komentarzami i wywalać zbędne treści z poziomu jednej zakładki - spodziewam się, że na bardziej zaawansowanych platformach też istnieje taka funkcjonalność :)
            Szczerze przyznaję, że od kiedy korzystam z takiej „szufladki” jest o wiele łatwiej zachować względny porządek na stronie, tym bardziej jeśli ma się kilka blogów, jak to jest w moim przypadku. Ale nie mogę i nie chcę wypowiadać się za wszystkich, także rób swoje, a ja życzę powodzenia i wytrwałości w działaności (rym niezamierzony) :)

          • Ale z tego, co mówisz wynika, że masz na myśli zakładkę „spam” - ona jest dostępna i na Disqus i na samym wordpressie jednak i tak trzeba tam i regularnie zaglądać i jednocześnie sprawdzać komentarze, które system zaakceptował.
            Myślałam, że masz na myśli stworzenie takiego publicznego „śmietnika” ;)
            Dzięki i wzajemnie powodzenia! :)

          • tpiapiac

            No, właśnie nie :D Drążę, ale sprostuje :D
            Chodziło właśnie o „publiczny śmietnik”, stworzony przez autora na potrzeby niechcianej reklamy, bo nie wszystko co przechodzi przez system trafia do odpowiedniego kubła, że tak powiem :)
            Niemniej, dobrze że coś takiego jak „oficjalny spamownik” działa :D

          • Taki publiczny śmietnik jest dla mnie kompletnie nieprzydatny, a wręcz nawet i szkodliwy ;)

  • panidorcia

    Czasami zdarza mi się czytać komentarze do ciekawych postów - interesuje mnie, co inni mają na ten temat do dodania. I zawsze się zastanawiam, po co ludzie zostawiają treści zupełnie bezwartościowe… Na które nawet nie wiadomo jak odpowiedzieć… Sytuacja: post o sukniach ślubnych, gdzie kupić i co z takową później zrobić; pytanie o doświadczenia innych kobiet, a komentarz poniżej „jestem jeszcze niezamężna, więc nie mam nic do dodania, ale fajnie się czytało”
    …….
    Pozdrawiam ciepło! Pozwól, że się rozgoszczę :)
    Dorcia

    • Ależ zapraszam Cię bardzo serdecznie! :)

      Myślę, że takie komentarze zostawiają osoby, które chcą pozostawić po sobie ślad w postaci dania czegoś pozytywnego autorowi. To też fajna informacja, że kogoś zaciekawił temat, nawet mimo tego, że nie jest stricte jego grupą docelową. Wiem jednak, że bywa ciężko się później ustosunkować do takiego komentarza ;)

  • Całkiem niedawno „przyłapałam” pewną blogerkę na tym jak przez godzinę odwiedzała inne blogi pozostawiając krótkie, max 7-wyrazowe komentarze. Zmroziło mnie, bo odkryłam to zupełnie przez przypadek gdy chciałam odwdzięczyć się jej za komentarz i kliknęłam jej profil w Disqusie. Nagle zobaczyłam długaśną listę komentarzy dodawanych równo co minutę, a co jakiś czas udało się jej wrzucić nawet dwa komentarze w ciągu jednej minuty… Pewnie czytała tytuł, jakieś wyrywkowe zdanie i komentowała.
    Tak też nie należy komentować :)

  • Osobiście mam alergię na hasła w stylu „zapraszam do mnie”, „fajny wpis”. Chamskie linki też nie są w porządku. Skoro ktoś się napracował nad wpisem, to nie po to, by dawać SEO-specjalistom tablicę ogłoszeń.

    Odnośnie linkowego party, to czasami biorę w nich udział na blogach, które czytam. Jednak swojego linka dodaję wyłącznie wtedy, gdy już zajrzałam i skomentowałam wpisy na kilku innych blogach, biorących udział w zabawie, bo o to w tym wszystkim chodzi. Jeśli widzę, że treści mnie nie zainteresowały, nie mogłam zostawić wartościowego komentarza, to już swojego linka nie wrzucam. Uważam, że tak jest sprawiedliwie.

    • Oczywiście, że nie po to - SEO „specjaliści” powinni nauczyć się zdecydowanie innych form pozycjonowania ;)

  • Faktycznie ciężko odnieść się do pozostawionego komentarza kiedy widzimy nazwę strony, a nie imię tego kto komentarz zostawił. Jeszcze bardziej irytujące jest kiedy zamiast zdjęcia widzę logo. Ja lubię zwracać się do ludzi po imieniu, lubię wiedzieć z kim rozmawiam i sama nie kryję się z moim imieniem. Wchodząc do mnie na stronę każdy widzi kim jestem i naprawdę miło by było wiedzieć, kto do mnie przychodzi. To trochę tak jakby wpuścić do swojego domu kogoś z papierową torbą na głowie, na której widnieje logo. Ty mu mówisz „Cześć, jestem Evelina”, a w odpowiedzi słyszysz „Cześć, jestem http://www.cośtamcośtam.pl„.
    Jednak osobiście lubię wiedzieć, że osoba, która pozostawiła u mnie swój komentarz także jest autorem jakiejś strony, a nie zawsze mam czas by wchodzić w każdy profil i sprawdzać czy może znajdę tam jakiś link odsyłający, dlatego wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem jest imię i w dalszej części nazwa bloga/strony. Początkującym czy mało znanym blogerom ciężko jest zaistnieć i być rozpoznawalnym tylko z imienia. W twoim przypadku jest zupełnie inaczej, bo nazwa Twojego bloga to twoje imię. W takiej sytuacji czy pozostawiając komentarz na blogu, czy jako fanpage zawsze posługujesz się swoim imieniem. W takim układzie sprawa jest o wiele prostsza i nie wzbudza niepewności. Nie zgadzam się z tym by komentowanie jako fanpage było czymś złym i należy robić to tylko i wyłącznie gdy „zostaliśmy wywołani do tablicy”. Oczywiście przesadą jest kiedy to robimy nachalnie i nałogowo, ale facebook rządzi się trochę innymi prawami i stwarza znacznie więcej sytuacji, w której możemy wyrazić swoją opinię jako „nazwa” a nie osoba.

    • Świetne porównanie „Cześć, jestem http://www….” :D ;)

      Z tym moim blogiem z imienia i nazwiska to fakt pozostawienia komentarza pod moim imieniem i nazwiskiem daje powiązanie z moim blogiem tylko w momencie gdy ktoś wie, że ja takiego bloga prowadzę.
      Nie do końca więc pisząc komentarz pod swoimi danymi promuję swojego bloga - potencjalnie mogę utrwalić świadomość tego, że istnieję, ale nowe osoby, które mnie nie znają nie mają od razu promocji mojej strony ;)

  • Całkowicie rozumiem Twój punkt widzenia… Jest on zbieżny z moim. O ile łatwo wychwycić typowo pozycjonerskie komentarze pisane przez pracowników agencji SEO czy właścicieli małych firm, o tyle z blogerami, którzy komentują „pod URLem”, czasami nie wiem, co zrobić. Zwykle jednak wykasowuję anchor tekst będący adresem strony i zamiast niego dobitnie wstawiam tekst: *Imię*. Utworzyłam też na swoim blogu podstronę „Polityka komentowania” - pomagała, póki była widoczna na głównym pasku menu, ale od pewnego czasu tę podstronę mam schowaną w rozwijanym menu i widzę, że problem powrócił. Pozdrawiam!

    • Taka polityka komentowania to dobry pomysł - jasne zasady i przynajmniej później nikt nie ma pretensji! :)

  • Szanuję Twój punkt widzenia, ale nie zgadzam się :) Komentuję swoją nazwą bloga, bo tworzę rozpoznawalną markę. Nigdy nie spamuję, z przyjemnością komentuję wartościowe wpisy, bo wiem ile pracy trzeba w nie włożyć. Komentuję niewiele wpisów, nie dla samego faktu zwrócenia uwagi, ale dla nawiązywania długofalowych relacji w społeczności, w której raczkuję. Nie uważam, że nazwa mojego bloga w komentarzu w tym przeszkadza i dziwię się, że to może kogoś obrazić. Jeśli ktoś nie wie, jak się do mnie zwrócić, może spojrzeć na mój profil w Disqus, gdzie mam wpisane imię i nazwisko lub na moją stronę, także z tym na pewno nie ma problemu ;) Piszę jako ZdrowiePrzezKuchnie bo reprezentuję swój brand, swoją poradnię i markę i robienie z tego problemu wydaje mi się nierozsądne. Natomiast spamowanie linkami u kogoś w witrynie też mi się nie podoba. Pozdrawiam Cię serdecznie!

  • rozwijaszsie.pl

    Napisane bardzo delikatnie i wstrzemięźliwie, ale powiedzmy sobie wprost - nikt nie zakłada bloga celem bycia billboard’em reklamowym dla innych blogów. Jak mawiali najstarsi górale - śmieszny, dający do myślenia komentarz bez linka do swojego bloga zdziała więcej niż komentarz typu „yyy, fajny wpis, zgadzam się, fajna bluzka, fajne włosy, też lubię wibratory w kształcie postaci z Ulicy Sezamkowej i jeb link do swojego bloga”. Takie cos serio odstrasza zamiast przyciągać, bo nachalność jest be. Jak nam ktoś cos wciska na siłę to mówimy mu spierdalaj, nie potrzebuję. Natomiast jeśli ktoś wzbudzi w nas ciekawość i da do zrozumienia, że to, o czym mówi może być spoko to sami do niego pójdziemy. Ot, taka nasz dziwna natura. A tak poza tym, blog prowadzony mega profesjonalnie. Moja babcia gdyby żyła, byłaby dumna. ;)

    • Zaintrygowałeś mnie tą Ulicą Sezamkową - że też mi wcześniej umknął ten komentarz?! ;) Pozdrawiam!

      • zagrajmywzycie.pl

        Też lubisz wibratory w tych kształtach? ;)

  • Bardzo dobry post! Nic dodać, nic ująć - całkowicie się pod nim podpisuję. Wcześniej jakoś mi umknął. Dobrze, że o nim przypomniałaś.
    Pozdrawiam!

  • Karo

    Dobrze, że ja zawsze z imienia :P jeśli chodzi o linkparty to mam do nich coraz…gorszy stosunek. Nie wiem, może jestem zbyt uczciwa? To znaczy wrzucam swoj link i następnie grzecznie przegladam wszystkie wpisy.ZAWSZE minimum 2,3 zdarzyło sie że nawet 5 - ale tylko te co mnie zainteresowały. Niestety z tygodnia na tydzień widzę, że wszyscy wrzucają swoje linki i … na tym koniec. Cóż. A jeśli chodzi o komentarze to lubię bardzo, nawet jeśli są krótkie ale w jakikolwiek sposób nawiązują do tego o czym pisałam, że zdaje sobie sprawy po takim komentarzu, że ktoś wie o czym mówi :) raz miałam przypadek kiedy skomentowalam bardzo poruszajacy mnie postn na blogu jednej z blogerek, po czym dostalam odpowiedz od innej Pani „tak, tak, rozumiem sytuacje, dlatego ZAPRASZAM NA MOJ KURS! DAWKE MOTYWACJI! Kurs kosztuje tylko…..prosze nie zwlekać!”…..no nie lubię czegoś takiego.

  • O jak doskonale Cię rozumiem. W pewnym momencie sama miałam dosyć podobnego typu komentarzy i kawa się ulała ;) Teraz moderuję komentarze zawierające linki do stron itp. Ucięłam też kontakt z kilkoma osobami, które pojawiały się jak satelity tylko przy okazji promocji swoich linkowych party, by się wypromować moim kosztem. Osobiście nie lubię też komentarzy typu „fajny wpis”.

    pozdrawiam serdecznie!