Też jesteś oszustem? | EwelinaMierzwinska.pl

Też jesteś oszustem?

Pracujesz nad projektem, artykułem, zadaniem na studia bądź do pracy. I nagle dopada Cię.

Wewnętrzny głos, który złośliwie podpowiada, że nie wiesz co robisz, że się skompromitujesz i wszyscy zobaczą, że tak naprawdę nic nie potrafisz.

To poczucie i wszechogarniająca panika, nawet chwilowa, to syndrom oszusta.

 

 

Trochę teorii.

Syndrom oszusta to niezdolność człowieka do dostrzeżenia i zaakceptowania swoich osiągnięć.

Uczucie występuje powszechnie u osób wykształconych.

Polega na czuciu się jakby było się krętaczem udającym rzekome umiejętności, podczas gdy, w swojej ocenie, nie ma się pojęcia o poruszanym temacie.

 

70% osób dotkniętych syndromem oszusta to kobiety.

Jest to bardzo przykra statystyka, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że kobiety nadal są grupą, którą trudniej niż mężczyzn zachęcić do podejmowania wyzwań, przyjmowania odpowiedzialnych stanowisk i zakładania własnych działalności.

 

Formy występowania.

Syndrom oszusta to sposób reagowania na określone wydarzenia w naszym życiu. To zaprzeczanie i przejaskrawianie jednocześnie.

Potrafi wyjątkowo uprzykrzyć życie i przede wszystkim nie pozwala na rozwinięcie pełni swoich możliwości.

 

Inni są lepsi.

Wewnętrzne przekonanie, że otoczenie, w którym się obracamy składa się z ludzi mądrzejszych, lepiej wykształconych i z większymi umiejętnościami niż nasze.

Obejmuje również osoby, których nie znamy osobiście, ale których działalność śledzimy z powodu ich ważnej roli w naszej branży.

Wynika przede wszystkim z niedostatecznej wiary we własne siły. Sukcesy innych umacniają coraz gorsze samopoczucie osoby dotkniętej syndromem oszusta.

 

„(…) chciałabym zaledwie przez kilka godzin poczuć się tak pewną siebie, jak mój brat. To musi być wspaniałe uczucie. To tak, jakby dostawać szóstkę każdego dnia.”

- Sheryl Sandberg

 

Te osiągnięcia nie są moje.

Osiągane przez nas sukcesy nie trafiają w naszym przekonaniu na nasze konto.

Zasługi przypisujemy szczęściu, losowi lub pomocy i wkładzie innych ludzi.

To nic złego doceniać swoich współpracowników czy partnerów biznesowych. Jednak to bardzo złe jeśli idzie w parze z bagatelizowaniem swojej roli i wkładu.

 

 

Zostanę zdemaskowany.

Przekonanie, które sprowadza się do strachu przed zdemaskowaniem, wykryciem naszych braków i niedoskonałości.

Syndrom oszusta sprawia, że wyjątkowo wyraźnie dostrzegamy swoje wady. Wewnętrznie jesteśmy przekonani, że to tylko kwestia czasu aby i inni w końcu je zobaczyli.

 

Nakładanie maski.

Osoby dotknięte syndromem oszusta często skrywają w sobie dwa oblicza. Jedno to pewna siebie, odnosząca sukcesy osoba dla świata zewnętrznego. Drugie oblicze to zmartwiony, niepewny siebie człowiek, który jest przerażony byciem „zdemaskowanym” pewnego dnia.

To z jednej strony bardzo smutne, jednak również i pocieszające. Może się okazać, że nie jesteś sam ze swoimi dołującymi przekonaniami.

Uświadomienie sobie, że wszyscy mamy problemy, doświadczamy niepowodzeń i każdego dnia mierzymy się z życiem to spory krok w kierunku uwierzenia we własne siły.

 

Sabotowanie własnego życia.

Syndrom oszusta jest szkodliwy nie tylko ze względu na wprawianie w nas w złe samopoczucie psychiczne.

To stan, w którym możemy zacząć podświadomie utrudniać sobie skuteczne realizowanie zadań i faktycznie ostatecznie zacząć ponosić same porażki. Objawia się to celowym odwlekaniem realizacji zadania, niedostatecznym przygotowywaniem się do prezentacji, spotkań, zadań, jakie mamy do wykonania.

To danie sobie przyzwolenia na utratę kontroli i odpowiedzialności za własne życie. Późniejsze faktyczne niepowodzenia zrzucane są na karb przeświadczenia o swojej niedostateczności, a sukcesy z kolei trafiają na konto sprzyjających okoliczności albo przypadku.

 

Jak z tym walczyć?

BiurkoTapetaZacznijodDzisiaj-PRZOD2

 

Nie przeceniaj umiejętności i zasług innych.

Doceniaj innych, ale nie przeceniaj ich zasług i sukcesów.

Wpadamy w pułapkę dostrzegania wszystkich zalet i doskonałości w innych ludziach umniejszając własnym.

 

„Nikt nie ma pojęcia, co robi.

Spytaj kogokolwiek, kto zajmuje się pracą kreatywną, a poznasz prawdę: nikt nie wie, skąd bierze takie dobre pomysły.

Ludzie po prostu zjawiają się w pracy i robią swoje. Dzień w dzień.”

Nie porównuj się nieustannie z innymi.

Uwolnij się od porównywania rezultatów swojej pracy z rezultatami współpracowników, konkurencji, znajomych.

Jeśli tkwisz w przekonaniu o swojej niedostateczności bardzo łatwo możesz zacząć porównywać się nie tylko na podstawie złych kryteriów, ale również i z osobami, które znajdują się na zupełnie innym poziomie swojego rozwoju zawodowego.

 

Osiągane sukcesy przypisuj swoim umiejętnościom, a nie sprzyjającym okolicznościom lub innym ludziom.

Jeśli udało Ci się zrealizować zadanie skup się na swoich umiejętnościach, które to umożliwiły.

Nie przypisuj zasług losowi, okolicznościom, szczęściu czy innym ludziom.

Znajdź i skoncentruj się na swoich cechach i wysiłkach, które pozwoliły Ci osiągnąć cel.

 

 

Stwórz listę rzeczy, które osiągnąłeś w swojej zawodowej karierze.

Skup się na faktach, nie na swojej ocenie wydarzeń czy emocjach z nim związanych.

Skończyłeś studia, oddałeś projekt, otrzymałeś awans? Wypisz to wszystko bez dodawania umniejszających swoim osiągnięciom określeń.

 

 

Niedorzeczność syndromu oszusta.

Paradoksalnie im lepiej wykształcona i z większymi umiejętnościami osoba tym łatwiej wpaść jej w pułapkę syndromu oszusta.

Wiemy i potrafimy coraz więcej, a z jakiegoś powodu koncentrujemy się jedynie na tym, czego jeszcze nie potrafimy i wmawiamy sobie, że umiejętności, które wykorzystujemy w codziennym życiu, tak naprawdę nie posiadamy.

 

Czy sami miewacie chwile gdy czujecie się jak oszuści i nie dostrzegacie swoich osiągnięć? A może do tej pory nie przykładaliście wagi do tych chwilowych zwątpień w siebie?

Jak radzicie sobie z tym wewnętrznym, złośliwym głosem?

 

 

  • mokimoni

    Nie czuję się oszustem, ale rzeczywiście mam odczucie, że jestem wśród mądrzejszych i bardziej kreatywnych. Że w zasadzie nic nie osiągnęłam i w zasadzie nic nie osiągnę. Nie lubię zbytnio też mówić, chyba właśnie dlatego tyle piszę :-D Kiedy piszę wtedy wiem, że dokładnie to chciałam powiedzieć. Mówienie mi w tym przeszkadza. Ot taki dziwak :-D WIELKIE ŚWIETLNE POZDRO <3

    • Wygląda na to, że ja też dziwakiem jestem! :-D
      Mówienie - nie. Pisanie - tak! ;-)
      Uwielbiam się uczyć, uwielbiam wiedzieć coraz więcej i więcej, a i tak pewna jestem jednego: „Wiem, że nic nie wiem” (Sokrates). Walczę z tym, ale łatwe to nie jest. Najważniejsze by sobie to uświadomić i dlatego tekst o oszustach jest tak bardzo potrzebny.

    • Pisząc mamy większą kontrolę nad naszymi słowami. Sama też czuję się swobodniej w formie pisanej, ale od kilku lat przymuszam się do pracy nad mówieniem właśnie, bo niestety/stety ogromnie się to przydaje. Co ciekawe, dzięki tej pracy zauważyłam, że jeszcze łatwiej później mi się pisze - to tak jakby pisanie i mówienie wzajemnie się ulepszały ;)

  • Anelise

    Ja bardzo często potrafię się w ten sposób butować :/ I ilekroć ktoś mnie pochwali to najczęściej jest tak, że zamiast podziękować wymieniam wszystko wokół co tylko mogło mieć wpływ na mój sukces a najczęściej jest to po prostu „szczęście”. Na egzaminach, dostając piątki: „trafiałam w pytania”, gdy zdałam prawo jazdy: „trafiłam na młodego egzaminatora” itd. itp.
    Chociaż staram się nie dołować i każdego dnia uczyć się doceniania siebie i własnej wartości to myślę, że najskuteczniejszą metodą na to, by przestać sobie samej ujmować jest bycie w tej chwili, skupienie się na zadaniu, a nie na analizie swojej przeszłości i wyimaginowanej czarnochmurnej przyszłości. To zawsze pomaga :)

    • Kurcze, sytuacja którą opisujesz jest dosłownie wyjętą z książki Sheryl Sandberg!
      Ok, to dobrze wiedzieć i doceniać wkład innych i sprzyjających okoliczności, ale nie można jednocześnie nie zauważać swojego wkładu i pracy!
      Jeśli nie czujesz tej pewności, trudno jest Ci ją w sobie odnaleźć i zacznij ją udawać - na dobry początek przed samą sobą, aż do momentu gdy wejdzie Ci to w nawyk :) Nawet jeśli nie pomaga to na „zawsze” to jest to już ogromny krok w przód!

  • O matko! Co za tekst! Ewelino - wielkie dzięki za to, że ubrałaś w słowa to, jak od pewnego czasu coraz częściej zdarzało mi się czuć. Mega. Nie słyszałam wcześniej o tym syndromie, ale to jest to! I wiesz co? Od razu czuję, że oszukuję znacznie mniej, hehe ;) Dzięki! :)

    • O matko! Dzięki za taką reakcję :D! :)
      Jestem pewna, że żaden z Ciebie oszust i będzie jak najmniej w Twoim życiu momentów, gdy będzie się jako taki czuła!

  • Poczułam się jakbyś mi siedziała w głowie… Dobrze wiedzieć, że da się nad tym pracować.

    • Mona Te

      Miałam napisać dokładnie to samo… Dzięki za post, jest niesamowicie potrzebny..

      • @Ula z@ulaz:disqus @mona_te:disqus Bo to jest tak, że wszyscy się czegoś boimy, nie jesteśmy pewni kolejnych kroków i tego, jak nas ocenią inni - problem tkwi w tym, że mało kto o tym otwarci mówi więc tkwimy w przekonaniu, że jesteśmy same z tym problemem! Dziewczyny, mam nadzieję, że skutecznie działanie ze swoim wewnętrznym oszustem :)

  • Kasia || The Owner & Co.

    Fantastycznie napisane!

  • Natalia

    Czytając ten wpis uświadomiłam sobie, że coraz rzadziej miewam takie chwile i bardzo mnie to ucieszyło. Kiedy już przychodzą, staram się zrobić cokolwiek, żeby trwały jak najkrócej - oglądam swoje ulubione projekty, przypominam sobie pozytywne opinie klientów albo męczę przyjaciół pytaniem czy aby na pewno podoba im się to, co robię :D Jeśli to nie pomaga, zastanawiam się, skąd się ten stan bierze, w czym czuję się gorsza i czego jeszcze mogłabym się nauczyć, zaczynam szukać kursów czy książek i to mnie nakręca pozytywnie, że jeśli nawet teraz czegoś nie potrafię, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym się tego nauczyła. Ta myśl mi bardzo pomaga :)

    Bardzo dobry i potrzebny tekst!

    • Masz świetny sposób na ten złośliwy głos w głowie! I cudownie, że te chwile zwątpienia mobilizują Cię do dalszego rozwoju :) Pamiętaj jednak, że nawet i bez kolejnych kursów masz z pewnością ogrom wiedzy i doświadczenia, który już teraz jest wiele wart i który warto dostrzegać w sobie na co dzień! :)

  • Karolina Raginel

    Uwielbiam naszą Sheryl i dziękuję za cytat z niej :)

  • Agata “Flaj” Dudek

    Wczoraj miałam dość „zabawną sytuację (dla mnie była mało zabawna), po części związaną z syndromem oszusta. Otóż poszłam na test kwalifikacyjny z języka niemieckiego, aby przyporządkować mnie do odpowiedniej grupy. Powiedziałam Panu, który mnie przyjmował ile lat uczyłam się niemieckiego i na ile się czuję jeśli chodzi o umiejętności (powiedziałam, że potrafię tyle co na poziomie B1 - czyli średnio zaawansowanym, bo na takim faktycznie powinnam być po kilkunastu latach nauki). Przed rozpoczęciem testu Pan powiedział, że mam pisać tyle ile faktycznie potrafię. Bez żadnego zgadywania. I tak zrobiłam. Kiedy zobaczyłam wynik…zrobiłam się biała jak kartka papieru. Okazało się, że moje własne przekonanie było błędne, a mój poziom znajomości języka jest na poziomie A1 - czyli tym dla początkujących. I w tamtej chwili pojawił się w mojej głowie ten złośliwy głos mówiący: „I co, myślałaś, że jesteś taka super i wszystko potrafisz?” Zrobiło mi się potem bardzo wstyd. Ale wyciągnęłam z tego lekcję - Nie oceniaj swoich możliwości zbyt wysoko.
    Syndrom oszusta nadal mnie dopada. Często mam wrażenie, że to co mi się faktycznie udaje to przypadek, szczęście, albo zasługa innych ludzi. Jak ktoś mnie pochwali, albo na przykład powie coś w stylu: „Ładnie dziś wyglądasz!”, to wydaje mi się, że nie robi tego szczerze, tylko robi to z litości, albo zwyczajnie kłamie.
    Cieszę się, że napisałaś taki artykuł. Otworzył mi oczy na pewne sprawy na, które nie zwracałam wcześniej uwagi.
    Pozdrawiam. :)

  • Olga Kowalska

    Skąd ja to znam :) Z syndromem oszusta zmagam się od lat, ale dzielnie walczę i małymi krokami wychodzę sobie z tego, ale wciąż bywają chwile totalnej utraty kontroli - trwa to dosłownie moment, ale wciąż wraca.
    Świetny tekst i bardzo ważny dla wszystkich :)

  • O kurczę, zaskoczyłaś mnie tym tekstem. U mnie jest to problem na większą skalę, niżbym sobie życzyła. Głupia sprawa - ostatnio dostałam fajną propozycję współpracy, produkt nieco mijał się z tematyką mojego bloga, dlatego uprzejmie odmówiłam wyjaśniając sytuację, po czym ta sama firma napisała mi, że doskonale wie, że mój blog jest o nieco innej tematyce, ale mają nadzieję, że ugram to w postaci zdjęć od zupełnie innej strony - nie jako recenzji i testów, a jako inspiracji, bo spodobały im się moje fotografie. Zamiast spróbować swoich sił, przestraszyłam się, że nie podołam i firma będzie nieusatysfakcjonowana z osiągniętego efektu, bo nie czułam się wtedy w tym tak mocna, jakbym chciała. Zrezygnowałam. To mi dało do myślenia, bo prawdą jest, że to zdjęcia są moim konikiem i gdybym miała wymienić jedną umiejętność, z której jestem zadowolona, to myślę, że padłoby właśnie na fotografię. Moje postrzeganie własnych możliwości i umiejętności jest zdecydowanie czymś, nad czym powinnam popracować.

    • Kurczę, Ada, kto jak kto, ale żebyś Ty nie zdecydowała się na współpracę, której główną osią miały być Twoje fotografie?! Robisz jedne z piękniejszych zdjęć, jakie każdego dnia oglądam!
      Pracuj dziewczyno nad tym złośliwym chochlikiem w Twojej głowie, bo sprzątnie Ci on sprzed nosa same świetne okazje! Trzymam kciuki za to, byś każdego dnia dostrzegała ogrom swoich umiejętności i możliwości :)

  • Zawsze myślałam, że to po prostu słaba wiara w siebie albo niski poziom samoakceptacji, a to po prostu syndrom oszusta! :D

    • Syndrom oszusta to nie tylko ta słaba wiara, to konkretne przełożenie słabej wiary na przepuszczanie szans, ukrywanie swojego potencjału.
      Można nie być pewnym swoich możliwości, ale próbować mimo to, nie poddawać się i widzieć swoje umiejętności. Osoba dotknięta tym syndromem widzi same tylko niedoskonałości i szereg potencjalnych rzeczy, które mogą pójść źle i się jej nie udadzą.
      Sama słaba wiara w siebie to pikuś przy syndromie oszusta ;)

  • Tak jak poprzedniczka, byłam przekonana, że nie mam wiary w siebie… teraz jak przeczytałam o „syndromie oszusta” prawie się załamałam! Muszę zacząć nad sobą pracować…

    • Dlaczego się załamałaś?! Znasz już wroga, wiesz jak go pokonać - teraz czas na walkę, a nie poddawanie się! :)

  • jamaska

    Nawet nie wiesz jak trafiaś z tematem. Piszę referat na konferencję i jak zwykle wydaje mi się, że jestem głupia i to co robię jest beznadziejne, odtwórcze i wszyscy mnie wysmieją. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam.

    • Z jednej strony się cieszę, z jednej smucę ;) Nie jesteś sama w tych głupich myślach, jednak to nie powód aby dalej w nich trwać! Trzymam kciuki za rosnącą pewność swoich umiejętności i wiedzy :)

  • To jeden z lepszych artykułów, jakie ostatnio czytałam. Ten problem tak bardzo mnie dotyczy. Czas zacząć i z tym coś robić.

    • Dziękuję! Mam nadzieję, że pomoże Ci wprowadzić zmiany w swoje życie :)

  • Ania Górecka

    Bardzo trafne. My kobiety za dużo myślimy, analizujemy, pytamy się same siebie po 100 razy czy tak wypada, co inni na to powiedzą. Z tej strony mężczyźni mają łatwiej. Ja ostatnio przyjęłam taktykę próby różnych rzeczy, pomimo możliwej krytyki i staram się iść do przodu i ulepszać różne rzeczy z czasem. Naprawdę się sprawdza, aczkolwiek czasem jestem oszustką - to prawda.

    • Zgadza się, rzadko uciekam do stereotypowego postrzegania płci, ale większość mężczyzn, z którymi rozmawiam nie ma żadnego problemu z wiarą we własne możliwości, umiejętności i wiedzę. Aczkolwiek, może się bardzo dobrze kryją? ;)
      Przyjęłaś świetną taktykę, myślę że możesz osiągnąć dzięki niej świetne rezultaty. Powodzenia! :)

  • Nigdy nie miałam odczucia, że jestem „oszustem” w tym znaczeniu - chyba otworzyłaś mi oczy ;) Ale faktycznie czasami zdarza mi się takie poczucie własnej małej wartości i myślenie, że wokół mnie są sami tacy mądrzy, inteligentni ludzie i co ja tutaj robię? Ale staram się odsuwać od siebie taki sposób myślenia.

  • Jest to też związane z pojmowaniem „sukcesu”, który traktujemy jako osiągnięcie czegoś WIELKIEGO, na miarę całego świata. Ja coraz bardziej skupiam się na swoich małych osiągnięciach i staram się patrzeć na własną perspektywę. Udało mi się zrobić coś co np. 2 lata temu było dla mnie nie do wykonania? To jest dla mnie sukces. Mnie pomogło też w walce z „oszustem” przejście z etatu na freelance (w temacie zawodowym). Musiałam nagle nauczyć się prezentować siebie światu i częściej mówić o tym, co umiem itp., żeby zdobyć zlecenie. Pozdrawiam serdecznie :-)

    • Podoba mi się Twoje podejście! Faktycznie, jeżeli swoimi działaniami nie zbawiamy świata, to żadnego sukcesu w naszych oczach nie osiągamy.
      A tak jak piszesz, to właśnie my sami powinniśmy być dla siebie punktem wyjścia.

    • Dokładnie tak - sukcesem jest to, co my zdefiniujemy jako sukces. A często właśnie wkładamy sobie do głowy, że sukcesem mogą być tylko ogromne osiągnięcia.
      Dlatego to tak ważne, aby mieć cele - ich osiąganie, przekraczanie kolejnych pułapów ułatwi nam dostrzeżenie tego, jak daleko doszliśmy.
      Masz świetne nastawienie - porównujemy się jedynie z samym sobą, a nie z innymi!
      Życzę wielu sukcesów :)

  • Slow Mama

    Niskie poczucie wartości. Brak wiary w siebie. Ciągłe porównywanie się do innych… hmm, nigdy nie pokusiłabym się o nazwanie siebie oszustem. Ale z Twojego tekstu jasno i wyraźnie wynika, że nim jestem.
    Zwyczajowo, gdy coś idzie po mojej myśli - przypisuje to losowi, a nie sobie. A gdy się wali, zrzucam winę na swoją nieudolność.

    Otwierasz oczy!

    • Cieszę się, że zobaczyłaś „stare” sprawy pod nowym kątem. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie pierwszy krok do wyzwolenia się ze szponów syndromu oszusta - szkoda potencjału! :)

  • Ewelina! Spadłaś mi z nieba z tym wpisem. Teraz już wiem, że:
    1. Nie jestem jakaś dziwna w swoich odczuciach i inni miewają podobnie;
    2. Wiem, jak nazwać te niedorzeczne i sprzeczne uczucia.
    No cóż, jestem w takim razie cholernym oszustem, który sam sobie utrudnia życie.

  • KasiaGosposia

    A jak skutecznie z tego wyjść? Co stosować? Chyba jestem już zbyt głęboko zakorzenionym oszustem :(.

    • W przedostatniej części tekstu podrzuciłam 4 sposoby na walkę z tym złośliwcem ;)!

  • No wlasnie to jest najciekawsze i najbardziej paradoksalne: im człowiek mądrzejszy i lepiej wyksztalcony, tym bardziej jest przeswiadczony, ze nic nie umie, a ci, ktorzy naprawde nic nie wiedzą, są przeswiadczeni o wlasnej nieomylnosci. Mysle, ze to sie z domu bierze: im bardziej nas rodzice musztrują, tym pozniej jestesmy dla siebie bardziej surowi i bezwzględni.

    • Wychowanie ma bardzo duży wpływ na to, jak postrzegamy siebie w dorosłym życiu! Jednak nie możemy się zasłaniać dzieciństwem w dorosłym życiu - trzeba brać odpowiedzialność za siebie, walczyć ze złymi przekonaniami i wypaczonym postrzeganiem siebie!

  • Oj mam taki syndrom oszusta, ale z nim walcze. Bo jak to fajnie ktos powiedzial:Nie wazne czy myslisz, ze odniesiesz sukces czy nie masz racje. Pozdrawiam serdecznie Beata

  • Znam to doskonale, ale walczę ;)

  • Cóż, wiem, że nic nie wiem.. niestety im więcej wiedzy przyswajamy tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko czubek góry lodowej…

    • Tak, ale osoby które dotyka syndrom oszusta są przekonane, że nie posiadają nawet tej wiedzy, którą już zdążyły zdobyć, a co dopiero mówić o kolejnych jej etapach ;) Wyjątkowo złośliwa to bestia :D

  • Czasami mam syndrom oszusta, ale nie pozwalam mu się za bardzo panoszyć. Próbuje sobie uświadomić, że skoro coś zrobiłam to musiałam posiadać do tego odpowiednie umiejętności, więc oszustem nie jestem. Chociaż czasami sprawdzam niektóre rzeczy po 100 razy w internecie bo zaszczepia się we mnie ten syndrom, po czym okazuje się, że niepotrzebne tracę czas na potwierdzenie swoich umiejętności, bo rozwiązanie jest zazwyczaj takie jak myślałam, tylko straciłam pewność co do swojej wiedzy, bez powodu. :)

  • Aleksandra

    Niestety czasem mnie to dopada. Nie zawsze, ale czasem nie potrafię tego zwalczyć. Jeżeli chodzi o naukę (szeroko pojętą), to niemal zawsze czuję się głupia. Im więcej wiem, tym uważam, że wiem mniej.

  • Hai Le

    Świetny artykuł, nie znałam nazwy „syndrom oszusta” a zdiagnozowałam u siebie tę przypadłość, kiedy zaczęłam odnosić pierwsze sukcesy w blogowaniu. Pisało się samo, zdjęcia nabijały mi roboty a zdjęcia robił za mnie aparat i tym podobne niedorzeczności. Cieszę się, że udało mi się samej zauważyć głupotę takich przekonań.

    • Hahah, jaki to aparat, który sam te zdjęcia robi?! Mnie by się bardzo przydał taki, bo wtedy mogłabym mu spokojnie trzymać blendę :D
      Cieszę się również ogromnie, że dotarłaś do punktu, w którym dostrzegłaś absurd swojego myślenia! Teraz można się z tego pośmiać ;)

  • mam to. nigdy bym nie powiedziała tak o sobie, ale prawda taka, że syndrom mam głeboko wrośnięty w siebie…

  • Ewelina, dziękuję Ci za ten tekst.
    Nie spotkałam się wcześniej z opisem syndromu oszusta, a okazuje się, że „mam to”! Od jakiegoś czasu wydaje mi się, że o fotografii wiem nic. No dobra, bardzo niewiele. Zgłębię temat, może uda mi się teraz szybciej z tym uporać.

    • Marta Szatańska

      Natalia, przecież Ty wiesz tak dużo o fotografii, jesteś dla wielu (w tym mnie!) wzorem do naśladowania! (i taką właśnie przyczyną syndromu oszusta :P)

      Bo to wszystko, to brak wiary w siebie, ale jak z nim walczyć?

      • Właśnie mnie się wydaje, tj. nie zaobserwowałam u siebie braku wiary w siebie jako takiej. Po prostu czuję potrzebę szybkiego się doszkolenia w zakresie foto, bo „wiem, że nic nie wiem” :)

        • Marta Szatańska

          Och to chyba prostsze do wyleczenia! Kazdy, im więcej wie, tym więcej nie wie ;) Widzisz nagle ile jeszcze przed Tobą, gdy coraz bardziej sie zagłębiasz w dana dziedzinę. Myśle, ze to naturalne. A to co juz umiesz, to Twoje. I jesteś w tym dobra!
          Gorzej, gdy jestes w czymś dobra, a uważasz, że nie. I nie z fałszywej skromności. Po prostu nie czujesz się dobra.

      • Dokładnie, prawda?!
        Jednak to nie kwestia braku wiary w siebie - to bardziej złożona sytuacja, w której w pewnym momencie nie tyle tracimy wiarę w siebie, ale wydaje nam się, że nasze umiejętności są „oszukane” tylko nikt się jeszcze nie zorientował ;)

    • Natalia, naprawdę?! Ty też?!
      Jesteś dla mnie ekspertem z dziedziny fotografii, a do tego takim, który świetnie potrafi swoją wiedzę przekazać innym! To jest tak ogromnie smutne, że ten złośliwy głos dopada naprawdę wartościowe, o szerokich umiejętnościach, kobiety!
      Mam nadzieję, że Twoja walka z oszustem będzie skuteczna :)

      • Nie wydaje mi się, aby mojego problemu nie dało się rozwiązać. Takie myślenie nachodzi mnie tylko czasami i to najczęściej w obliczu jakiegoś wyzwania. Jak na przykład teraz, przed otwarciem sklepu. :)

        • Jestem pewna, że świetnie sobie z tym poradzisz, a sklep odniesie sukces :) Powodzenia!

  • Mnie to uczucie towarzyszy niemal każdego dnia. Uważam, że do niczego się nie nadaję, że każdy zrobiłby to lepiej i po co w ogóle zaczynać, skoro i tak jestem do niczego. Nie potrafię się cieszyć swoimi osiągnięciami, bo uważam je za chwilowe i ulotne. Mogłabym pisać i pisać o tym, jak staram się z tym uporać, ale to ciągle wraca. A jak mam wystąpić publicznie to już w ogóle masakra ;).

    • Doroto, a przecież tak wiele osiągnęłaś i do tego masz te osiągnięcia zdjęciowo udokumentowane! :) Wracaj do nich w chwilach zwątpienia, to najlepsze lekarstwo! Zastanawia mnie, czy da się z tym syndromem uporać raz na zawsze - odnoszę wrażenie, że zanosi się na nieustanną wewnętrzną walkę :D ;)

  • Gdyby to było takie proste i wystarczyłoby wyrzucić oszusta z głowy. Budowanie własnej wartości to żmudna praca i rzeczywiście tak jest, że osoby które kształcą się, szkolą, rozwijają widzą tylko swoje niedoskonałości. Znam mnóstwo przykładów osób w moim otoczeniu, które naprawdę nie wiele osiągnęły, nie wiele widziały a jak ich słucham co o sobie sadzą to jest bardzo zdziwiona ich wysokim mniemaniem o sobie. No cóż samo życie:)

  • Ciekawy tekst - nie znałam tej nazwy, dzięki za podzielenie się :) Czytając tekst miałam wrażenie, że czytam o niezdrowym perfekcjoniście. Ten temat jest mi niezmiernie bliski z uwagi na to, że sama jestem perfekcjonistką na odwyku i prowadzę warsztaty z tego zakresu. Podobnie jak w przypadku syndromu oszusta również perfekcjonizm jest domeną kobiet. A odnośnie ostatniego akapitu przypomniał mi się ten cytat: „Najgorsze w kompleksie niższości jest to, że
    cierpią nań przeważnie niewłaściwi ludzie.” Jacques Tati

    • Cytat, który podałaś jest idealnym komentarzem do wielu sytuacji, lubię go sobie przypominać ;)
      Jednak myślę, że syndrom oszusta to jednak coś innego niż kompleks niższości, bo przecież przez ten kompleks widzi się w ludziach często złe zamiary czy nawet formy lekceważenia podczas gdy one wcale się nie pojawiają. W syndromie oszusta nie widzimy w innych ludziach złego do nas nastawienia, po prostu jesteśmy przekonani, że nie zdążyli oni jeszcze zauważyć naszych braków.
      Chorobliwy perfekcjonizm to też poważna sprawa i dobrze, że stworzyłaś zajęcia, które mogą pozwolić z nim walczyć - wiele osób zatrzymuje się przez swoje dążenia do perfekcjonizmu w dalszym rozwoju i zaprzepaszcza swoje szanse!

  • messbyus

    Bardzo fajny tekst. Wiele mi uświadomił. Jestem oszustem od dawna jednak nie znałam tej terminologii wcześniej. Chyba każdego to czasami dopada, gorzej jak sytuacja ta się pogłębia. Niestety zawsze tak mam, że porównuje moje sukcesy do innych zamiast się z nich cieszyć. Jak to mówią „zawsze mogło być lepiej”. Wydaje mi się, że do pewnego stopnia to jest fajne, motywuje do dalszego działania, łatwo jednak się w tym troszkę zagubić.

    • Dlaczego „zawsze mogło być lepiej”? „Zawsze mogło być gorzej”, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć! ;)
      Syndrom oszusta w moim odczuciu nie do końca motywuje - jasne, zdarza się, że chce się dzięki niemu nauczyć czegoś nowego, ale w 90% przypadków zwyczajnie jest się zdołowanym sobą i niby iluzją, jaką się wokół siebie stworzyło. To bardzo niefajne uczucie :(
      A porównywanie się nie ma żadnego sensu - zawsze będą lepsi i gorsi od nas! Czy jeśli ktoś jest „gorszy” to mamy się cieszyć, że źle mu się wiedzie? I z kolei sukces innych odbierać jako swoją porażkę? Trzeba koncentrować się na swoim życiu :)

  • Mam z tym straszny problem. Duża część poczucia oszukiwania wiąże się z moim lenistwem, z faktem, że większość rzeczy, które robię, mogłabym zrobić LEPIEJ (a to, że robię je obiektywnie dobrze, nie wpływa na syndrom oszusta). I nie wiem, jak się z tego wyplątać, bo wyrzuty sumienia z powodu lenistwa raczej słuszne są ;)

    • Jeśli uważasz, że obiektywnie oceniając mogłabyś zrobić znacznie więcej to spróbuj nałożyć na siebie większy reżim, układaj bloki pracy, w czasie których nie będziesz się odrywać do innych zajęć.

  • Pingback: Résumé .#9 – przegląd września – Alabasterfox()

  • Jag

    Jeju, jakbym czytała o sobie, do tego to porównywanie siebie z innym - koszmar. Czasami staram się z tym walczyć, ale naprawdę nie jest łatwo. Poza tym, tak jak gdzieś wcześniej napisałaś w komentarzach, syndrom wcale nie motywuje, wręcz przeciwnie. Ja mam wrażenie, że im jest silniejszy, tym ciężej sobie z nim poradzić. Ostatnio Kłosiński napisał też fajny tekst na ten temat, żeby nie być wobec siebie takim surowym: http://klosinski.net/nie-badzmy-dla-siebie-tacy-surowi/. Od razu skojarzyła go z Twoim wpisem:)

  • Pingback: Mindfood #1 – nie możesz tego przegapić!()

  • Pingback: Jesteś nikim | Mona Te()

  • Pingback: Ekspert, czyli kto i dlaczego jeszcze nim nie jesteś? | EwelinaMierzwinska.pl()

  • Pingback: Wyzwania, których nie podejmują kobiety. | EwelinaMierzwinska.pl()

  • Jolanta Supel

    Świetny tekst. Skąd ja to znam: przecież lada dzień wszyscy się zorientują, że tak naprawdę jestem do niczego, a to co dzieje się pozytywnego, to tylko przypadek, zbieg okoliczności, fart;-))) Trudno sobie z syndromem oszusta poradzić.

    • Ale to jest do zrobienia! Przejdź przez kilka kroków, które polecam i nie zatrzymuj się aż do momentu gdy pozbędziesz się tych złośliwych głosów sabotujących Twoje działania! :)

  • Sylwia Byra

    Ewelino! Dziękuję za ten tekst!! <3 Niecałe 2 mc temu otrzymałam awans w pracy, a tak naprawdę nie byłam świadoma, czy rzeczywiście mi się on należy… Podobnie z pisaniem mgr, przygotowałam się do prezentacji na seminarium, ale w głowie miałam często głos: to, co przygotowałam, nie jest wystarczająco dobre. Jeszcze dziś wypiszę sobie swoje osiągnięcia :)

  • Pani Komoda

    Ja już się oduczyłam :)
    Wiem jak dużo jestem warta!
    Nie pozwlę sobie siebie umniejszać bo zawsze cięzko pracuję na swój sukces :)